Wrześniowym deszczem ocieka port, Wczorajsza wódka mocno ściska łeb, Wór spakowany skamle u nóg, Koniec sezonu gdzieś na cumach zległ.
Zmoknięty ranek - węgorzewski blues, Autobus 5:40 - to do domu kurs. Posezonowy dopadł mnie wiersz, Ta na policzku kropla to na pewno deszcz.
Przebrzmiało słońce i przekwitł wiatr, Zatęsknią szoty do Twoich rąk, Wiatrem owianą żaglową miłość Pan narzeczony właśnie zabrał stąd.
Z błękitnej bieli, z czerwieni chmur, Z granatu nieba, z roziskrzenia gwiazd, Motylim sercem, cicho skuleni Wracamy, hen, do żon, do miast.
Jeszcze tylko myślenie: jak Tu przetrwać zimy śnieżno-mroźny czas, By znów zobaczyć skryty wśród fal, Odbity na wodzie Twojej ręki ślad.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.