Słowa i muzyka: Radosław Żurek
Piętnaście miałem lat, gdy na morze pchnął mnie los, A wszystko przez potworny głód i wiecznie pusty trzos. Powiedział ojciec mi, z wysiłkiem tłumiąc łzy: "Idź w morze, nim Cię siłą wezmą te angielskie psy!" W Dublinie w porcie stał wielorynbiczy bryg, Cuchnący, odrapany, a zwał się "Mary Lee". Na pokład wzięli mnie, bo chętnych było brak, A każdy zdrowy chłop, już dawno w pressgangu szpony wpadł.
Wnet dziób wyznaczył kurs i przez 40 dni Na Zachód z sztormem walcząc wciąż uparcie żeśmy szli. Aż pod Grenlandii brzeg dopłynął dzielny ship, Kotwica wnet chwyciła dno, z radości każdy pił. A następnego dnia bosmana zbudził wrzask: "Wstawajcie łotry! Łodzie w dół! Na łowy ruszać czas!" I ruszyliśmy w tan, a nasz harpunnik Jack Na dziobie, dzierżąc harpun w dłoni, krzyczał: "Trzymaj tak!"
I waleń parsknął krwią, przy burcie konał tuż. "Wybierać chłopcy razem! Heave! Obkładać linę już!" Wnet noże poszły w ruch, a drogocenny tran Napełniać zaczął beczki nasze, jak wino pusty dzban. Minęło wiele lat, a pokład domem mym Pozostał i tak pewnie będzie aż po kres mych dni. Lecz czasem w moich snach rodzinny widzę dom, Irlandzkich wzgórz zielone grzbiety po nocach mi się śnią.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|