Gdym pierwszy raz płynął (gdzieś do Patagonii) O żaglach wiedziałem tyle co nic A rejs był cholerny i bosman nas gonił Że czasem naprawdę nie chciało się żyć Lecz choć usychałem z tęsknoty i słońca Przeżyłem to jakoś, bo wiedziałem że Gdy moja wachta dobiegnie już końca Znowu pod masztem spotkamy się Spotkajmy się wszyscy po wachcie pod masztem Jak to robili żeglarze przed wiekiem Bosman podkręci swe wąsy sumiaste I też coś opowie i będzie - człowiekiem
Na morzu szukałem zarobku i przygód A jedno com znalazł to wódka i strach Marzyłem o domu, tęskniłem do wygód A w porcie to piłem po całych dniach Lecz potem do Dover ładunek się zdarzył I kiedym po wachcie miał chwilę lub dwie Słuchałem historii i pieśni żeglarzy Które pod masztem rodziły się
Od środka mnie żarła za domem tęsknota A pod koszulą zżerały mnie wszy Lecz kiedy zapłakać mi przyszła ochota Pociechę mi przyniósł sam John Cherokee Gdy w nocy marzyłem o pięknej dziewczynie Hiszpańskie dziewczyny widziałem we śnie A gdy się wisiało na jakiejś bulinie To "Congo River" nuciło się
Choć bosman był bydlę i bił nas po pyskach Przy każdej okazji, a często i bez Też lubił posłuchać o złotych urwiskach O Ianie Rebecu czy o New York Gals Siedzieliśmy długo i piliśmy brandy I szczęście aż biło z tych pijanych mord Choć nikt jeszcze wtedy nie wiedział, którędy Go los poprowadzi, gdzie znajdzie swój port Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.