Słowa: Mirosław Łebkowski, Stanisław Werner Muzyka: R. Sielicki
We wszystkich portach znali go, Przezwisko miał - Kulawy Joe, A był to przecież chłop na schwał I zdrowe obie nogi miał. Bo to jest zaszczyt dla korsarza, Gdy samo imię już przeraża. We wszystkich portach znali go, Przezwisko miał, przezwisko miał, przezwisko miał - - Kulawy Joe.
Na jednej łajbie pływał z nim Serdeczny kamrat - Ślepy Jim. A, że niezgorsze oczy miał, Z cholernym szczęściem w karty grał. Bo to jest profit dla korsarza, Gdy samo imię już przeraża. Więc pływał Joe, a razem z nim Serdeczny druh, serdeczny druh, serdeczny druh - - Ten Ślepy Jim.
A trzeci to był Głuchy John, Do tamtych dwóch pasował on, Bo choć miał przytępiony słuch, To słyszał każdy szept za dwóch. I żyli zgodnie przyjaciele, A każdy z małą skazą w ciele. Kulawy Joe i Ślepy Jim, Za nimi John, za nimi John, za nimi John - - Szedł niby w dym.
W tawernie raz Jan suszył dzban, A ściślej mówiąc - Grzeczny Jan. Wtem wchodzi Joe i John, i Jim - Do gustu Jan nie przypadł im. Bo to jest hańba dla korsarza, Marynarz o tak grzecznej twarzy. Więc zaklął Joe i Jim, i John, A każdy z nich, a każdy z nich, a każdy z nich - - Na inny ton.
I mówią - "Tyś jest Grzeczny Jan, To może z nami pójdziesz w tan?" Więc Grzeczny Jan z uśmiechem wstał I sfatygował kilka ciał. Wynieśli Jima, Joe i Johna - Dziś prawdę mówią ich imiona. A Grzeczny Jan, że grzeczny był, Spokojnie gin, spokojnie gin, spokojnie gin - - Ze szklanki pił.
Ten Grzeczny Jan, ten Grzeczny Jan. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.