Był w Gdyni raz kapitan - bywalec wszystkich mórz, Co całą ziemską kulę opłynął wszerz i wzdłuż. Znał lądów co niemiara i przygód miał ze sto, Lecz ponad wszystko w świecie fajeczkę cenił swą.
Ref.: Hej-o, hej, nikt nie ma takiej fajki, Hej-o, hej, to mahoniowy cud. Przywiózł ją z podróży do Jamajki, Hej-o, hej, zazdroszczą wszyscy mu.
Spotkała ich raz burza, jakiej nie widział nikt, A statek po kominy w odmęty morskie wpadł. Pod pokład wody ściana wtargnęła, kocioł zgasł, Fajeczka kapitana pykała cały czas.
Ref.: Hej-o, hej, nikt nie ma takiej fajki, Hej-o, hej, to mahoniowy cud. Przywiózł ją z podróży do Jamajki, Hej-o, hej, zazdroszczą wszyscy mu.
Lecz choć bez szwanku wyszedł z tysięcy różnych prób, Raz w życiu stracił serce u pewnej pani stóp. Przeróżne cudowności jął zwozić na jej cześć, Cóż z tego, kiedy ona nie mogła fajki znieść.
Ref.: Hej-o, hej, nikt nie ma takiej fajki, Hej-o, hej, ten zapach aż mnie mdli. Zabierz ją z powrotem do Jamajki, Hej-o, hej, albo z miłości nic.
Kapitan był w rozterce i w oczach biedak sechł, Tu - fajka..., a tam - serce: to się nazywa pech. Aż wreszcie zdecydował, fajeczkę ujął swą, Zapalił, posmakował i rzekł... wybieram ją.
Ref.: Hej-o, hej, nikt nie ma takiej fajki, Hej-o, hej, to mahoniowy cud. Przywiózł ją z podróży do Jamajki, Hej-o, hej, zazdroszczą wszyscy mu. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.