Kiedy Bretończyk w morze płynie, gdy do Islandii rusza na łów, Na pożegnanie swej dziewczynie śpiewa cichutko kilka słów, A grzbiety fal niosą go w dal.
Do Paimpol znów kiedyś zawinę, Do uliczek, o których śnię, Bo najbardziej kocham dziewczynę, Co w Bretanii wspomina mnie.
A gdy się morze zacznie kiwać, Stary żeglarzom rzeknie tak: "Módlcie się do świętego Iwa. Patron nam z nieba zsyła znak." Lecz Panie wiedz, że nieba błękit mniej barwny jest niż oczy mej Dziewczyny z Paimpol, której wdzięki zabrał mi dek i drzewce rej. Niech grzbiety fal, niosą nas w dal.
Do Paimpol znów kiedyś zawinę, Do uliczek, o których śnię, Bo najbardziej kocham dziewczynę, Co w Bretanii wspomina mnie.
Prowadź nas gwiazdo wszechmogąca, stary patronie z nieba bram, Niech białe żagle błyszczą w słońcu, jak serafina skrzydła dwa. Lecz mój Jean Blaise, wiedz, że Twe żagle nie bielsze są niż czepek mej Dziewczyny z Paimpol, którą nagle zabrał mi dek i drzewce rej. Niech grzbiety fal, niosą nas w dal.
Do Paimpol znów kiedyś zawinę, Do uliczek, o których śnię, Bo najbardziej kocham dziewczynę, Co w Bretanii wspomina mnie.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|