Słowa: Grzegorz ("Maja") Majewski Muzyka: trad.
Ach, jak ufny byłem, gdy wszedłem na jacht "Carmeline". Statek już za parę dni ruszał z Bordeaux aż do Chin I nadzieję miałem, że nie jest to parszywa balia, I nadzieję miałem, że nie jest to najgorsza z kryp.
Wkrótce jednak wyszło, że Stary niczym wściekły chart, Kuk i bosman - szuje dwie, jeden był drugiego wart. Jak pijani stali na rufie tej parszywej balii. Jak pijani stali na rufie tej najgorszej z kryp.
Gdy przywitał nas Hong Kong, w ośmiu zeszliśmy na brzeg, Ale bosman - głupi bąk, widząc to od razu rzekł, Że nie wolno schodzić nam z deku tej parszywej balii, Że nie wolno schodzić nam z deku tej najgorszej z kryp.
Stary warknął słowa trzy: "K....a", "mać" i chyba "won". Zakuł nas na kilka dni, by przećwiczyć nasz "bon ton". Tydzień kąpaliśmy się w zęzie tej parszywej balii, Tydzień kąpaliśmy się w zęzie tej najgorszej z kryp.
Gdy w kajdanach wlekli mnie, z ciałem pełnym krwawych pręg, Kuk mrugając szepnął, że sprawi, aby Stary zmiękł. Za nieśmiałe tete-a-tete w mesie tej parszywej balii, Za nieśmiałe tete-a-tete w mesie tej najgorszej z kryp.
Miesiąc później, pełen czci, wszedłem na jacht "Sentinelle". Statek już za parę dni wracał z Chin do La Rochelle I nadzieję miałem, że nie jest to parszywa balia, I nadzieję miałem, że nie jest to najgorsza z kryp.
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|