Słowa: Zdzisław S. Szczepaniak Muzyka: trad.
Płynęła "Pogoria" dwa miesiące, Ziębiły ją mrozy, grzało słońce. Goniła na żaglach ile siły, Pomagał "patefon" żaglom miły.
A czemu goniła mil aż tyle, Gdzie raki zimują zwane krylem? Odpowiedź jest prosta: Na ratunek Facetom, co marzli pod biegunem.
Siedziały biedaki trzy kwartały, Wąsiska im lodem obrastały. Minęły następne trzy miesiące, Na szczęście po zimie wzeszło słońce.
W tym słońcu biedacy odtajali, Jednakże do domu nie wracali. Wołali wciąż w eter w dobrej wierze: - Ach któż nas, ach któż nas stąd zabierze?
Zżerała ich bowiem straszna męka: Pingwinów jak lodu - a lód pęka! Dumali też często w swojej chacie, Jak długo żyć można w celibacie?
Z tej strasznej rozpaczy i żałości Zostały z nich tylko skóra, kości. Teleksy wciąż słali do Warszawy, A z PAN-u nadają: "Nie ma sprawy..."
Już jedzie tam po was statek duży, Zasuwa po morzu, aż się kurzy. Na statku czekają na was koje..." A Dziadek już krzyczy - "Ja się boję!"
Zaczęły się wkrótce rozważania: Kontener nie jeden do zabrania... Jak się tam to wszystko zmieści z nami? I kto to uciągnie pod żaglami?
Czy każą nam ciągnąć jakieś sznurki? Czy droga na północ wiedzie z górki? Na jednych i drugich strach padł blady, A trzeci wołają: "A ja jadę!"
Jak rzekli, tak rzekli i zrobili: Na majtków odważnie się zgłosili. I teraz tu siedzą razem z nami, Stworzymy kram nowy z piosenkami.
A jakby tak przyszło co do czego, Wypijem pospołu niejednego... Po latach będziemy wspominali "Pogorię", lodowce i szum fali.
A kiedy nas będą słuchać wnuki, Powiemy im krótko, dla nauki: Nieważne, kochani, czym się jedzie, WAŻNIEJSZE MIEĆ KUMPLI W KAŻDEJ BIEDZIE!
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|