Z niejednegośmy pieca jedli chleb na wojence, śnieg nam świecił jak świeca, kolba tliła się w ręce, szła po stepie kostucha i patrzyła nam w twarz, i szeptała do ucha, że nie dojdzie nikt z nas.
Tam, gdzie zaułek pełen jaskółek i gdzie przed domem zielony klon, tam, gdzie w turkocie kiwa się w słocie siwy dorożkarz i siwy koń.
Gdzie stary zegar godzin przestrzega, tam, gdzie nas nie ma, gdzie jesteś ty – siedzisz przy stole, liczysz w mozole lata daremne jak łzy, jak łzy.
Step nam zniknął przed laty, zgasła świeca ze śniegu, milczą nasze armaty, lecz my trwamy w szeregu, aby nigdy kostucha nie patrzyła nam w twarz, nie szeptała do ucha, że nie dojdzie nikt z nas.
Tam, gdzie zaułek pełen jaskółek i gdzie przed domem zielony klon, tam, gdzie w turkocie kiwa się w słocie siwy dorożkarz i siwy koń.
Gdzie stary zegar godzin przestrzega, tam, gdzie nas nie ma, gdzie jesteś ty – siedzisz przy stole, liczysz w mozole lata daremne jak łzy, jak łzy. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|