Ref. Ciągle trzyma mnie za dłonie, znów coś chce żebym tam wracał Dziwne zdjęcia w mojej głowie, jak pamiątka po upadkach Sen przerwany znów horrorem, dotyk spoconego ciała Awantura z mym aniołem, który wszystko rozpierdala
Wszystko od a do z, jak to poukładać Kiedy potrzebna jest pomoc, to nam każą wypierdalać Znów zostaje sam ze sobą, wiem że piekło mnie zaprasza Chce zagłuszyć to melodią lecz to w ogóle nie pomaga
1.Zwr Mieli być jak Boska ręka, Anioł prawa Diabeł lewa Po kolei zesłani zostali, na planetę ziemia Mieli pilnować człowieka, z dala od nie bezpieczeństwa Tak anioł to wszystko spełniał, za to diabeł coś odjebał...
Skurwysyn się palił, pluły gniewem te wulkany Anioł stał bezczynnie łzawił, oślepiony dymem lawy Ludzie z domów uciekali, wali się co budowali I na nic się nie przydały, z nieba ulewne OPADY
Dość tego STOP! Powiedział podkurwiony anioł Musiał Zrobić coś, bo że ludzie się obawiają Coraz większa złość, narasta, narastało też tornado Ono siły miało dość, domki niczym z kart składało
Ludzie Patrząc w oczy Bliźniego - swego widzieli łzy Nie wiedzieli gdzie się modlić, do dobrych czy do złych Żadne nie niosło pomocy, przestali szanować Krzyż Każdy człowiek synem bożym, lecz nie każdy chciał nim być
Ref. Ciągle trzyma mnie za dłonie, znów coś chce żebym tam wracał Dziwne zdjęcia w mojej głowie, jak pamiątka po upadkach Sen przerwany znów horrorem, dotyk spoconego ciała Awantura z mym aniołem, który wszystko rozpierdala
Wszystko od a do z, jak to poukładać Kiedy potrzebna jest pomoc, to nam każą wypierdalać Znów zostaje sam ze sobą, wiem że piekło mnie zaprasza Chce zagłuszyć to melodią lecz to w ogóle nie pomaga
2. Zwr. Ile by nie było, to i tak będzie mało Wszędzie chciwość no i zazdrość choć przyjęli Boga Ciało To i Tak nie wystarczało, dalej Krzywdzą no i ranią A te deszcze wciąż padają, rzeki powódź sprowadzają
Ludzi boją się - uciekają tam gdzie jest bezpiecznie Gdzieś wysoko w takie miejsce, gdzie ich woda nie dosięgnie Choć w tych górach było pięknie, biało otulone śniegiem Nie spodziewał się zupełnie nikt - że lawina zejdzie
Śmierć niosą, śmierć, rozpędzone tony śniegu Ten przerażający dźwięk, z krzykiem ludzi w połączeniu Zatrzymane bicie serc, nie ma trumien i pogrzebów Nie ma zniczy ani łez, nie ma wybaczenia Grzechu
Anioł jest patrzy na to z góry, nic nie może zrobić Diabeł wie, o tym Burzy dalej to co człowiek stworzył Milion Drzew, na nich cudy - owoc jest, lecz zatruty Nie dziw się, on ma kusić, słyszysz szept by zawrócić
Ref. Ciągle trzyma mnie za dłonie, znów coś chce żebym tam wracał Dziwne zdjęcia w mojej głowie, jak pamiątka po upadkach Sen przerwany znów horrorem, dotyk spoconego ciała Awantura z mym aniołem, który wszystko rozpierdala
Wszystko od a do z, jak to poukładać Kiedy potrzebna jest pomoc, to nam każą wypierdalać Znów zostaje sam ze sobą, wiem że piekło mnie zaprasza Chce zagłuszyć to melodią lecz to w ogóle nie pomaga Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|