Cholernie zimne niebo tego dnia śmieje się ze mnie Zawisło między bólem a niesamowitym szczęściem Spowiadam się z siebie mam wiele ? motywów Bo w tym mieście żyje się w imię zdrowego egoizmu Boże weź mnie wyzwól nim opadną płatki śniegu I zdmuchnięte z czyichś rzęs znów rozdeptam je na brzegu Na przekór temu co rozbiło wszystkie lustra I do zimnego szkła przyłożyło me wyschnięte usta Czas ponownie ustał albo czas stał się za szybko Gdy młodzieńczy idealizm nazwał mnie kurwa artystką I zrobiłam wszystko i szukałam antidotum By nauczyć się świata albo żeby świat dał mi spokój Teraz świat tracę z oczu serce wybija arytmię Przez emocje, które stały się życiowym powiernikiem Teraz myślę, że to przykre, gdy przede mną kartka pusta A na niej jedna łza i odbite wyschnięte usta
Czuję chłód i znów mam zimne usta Wyschnięte od kłamstwa, płaczu taka prawda I jest mi przykro, bo zawiodłem swoich bliskich Chcieli pomocy, olałem, jestem nikim Może i dlatego, że nikt mi nie chciał pomóc Gdy stałem nad przepaścią, szyja, pętla i mnie nie ma Jakbym odszedł już nie zagrał na tej scenie To kto okazałby się wtedy godnym przyjacielem Ale widzisz wciąż tu jestem i wkładam w to serce Bo nikt mnie nie zrozumie lepiej niż sam siebie Wiesz myślałem nad tym i łza kręci się w oku Bo wszystko tak proste staje się trudne po prostu Moje dzieciństwo liczyło się z ? a więc ? Boli cię, że piszę o rodzinie dla mnie to nie wstyd Ojciec alkoholik wiem, byłem wtedy małym chłopcem Choć teraz za tamten ból na kogoś wyrosłemTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.