Rozpoczyna się wschód Wycieram krew ze swoich dłoni Noc przechodzi w świt by wrócić powoli po nich znów Wypełniają się cierpienia poligony Wyblakła jasność wygoni demony z moich skroni Czas ciemności zostaje policzony Dzień ukazuje zwłoki po nim Sam mierzyłem w nocy z broni do nich Upaja mnie piękno śmierci Tylko ona czyni z życia piekło pięknym Czyszczę rękojeści w świetle słonecznym Gdzie droga, kiedy podadzą wyniki sekcji? Kałuże krwi w blasku wschodzącego słońca Odbijają ostrza noży w plastikowych workach Pocięta ciała ofiar Śmierć nie widzi różnic Zawsze kiedy zadaje ból to czuje się z tego dumny Wschód oddala zło na kilka naście godzin Czekam na zmrok aż zapanuje pora zbrodni
Pierwsze promienie słońca padają na moje ciężkie powieki Lepi je krew, i na te flashbacki nie pomogą z apteki leki Flashback jęków, kalekich dzieci, ich oprawców W lewo noga, w prawo ręka leci Kiedy rzucam odłamkowy., Potem, jak chodzę na łowy dla frajdy Na ich korpusy nabijam obce głowy Tak, bo kiedy tonę tu w tej krwi po pas Czuje dzikość serca zupełnie jak Cage Nicholas Świt, wycieram krew i smar z twarzy Nabite na pale ciała tu skwar smaży Parzy gorąca ziemia, tu wsiąka tu ten basen mazi Wiec moje oczy karmazynowy tu blask razi Na wiecznym poligonie ból w mojej skroni płonie Za cierpienie niewinnych biorę ta broń w dłonie Dla skurwysynów mam z miejsca jeden plan W nocy chudną o 21 gramTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.