W dalekiej Anglii gdzieś za dawnych lat
Żył korsarz Francis Drake się zwał
Ze statkiem znał się prawie jak brat
Nie groźny był mu żaden szkwał
Pokaźne łupy zdobywał i
Kieszeń zasilał wciąż
Ocean wchłonął hektolitry krwi
To złej przygody mąż
Pacyfik tłumi gniew
Wiatr woła Francis Drake
Pacyfik tłumi gniew
Nadpływa Francis Drake
Hiszpanie złym piratem zwali go
To nie do końca tak
Był z niego żeglarz, Anglik wiedział to
Przebiegłość jego znak.
I tym sposobem góry srebra miał
Lecz nie władało nim
Z odwagą i uporem przed siebie gnał
Nie był on byle kim.
Choć okradł całe mnóstwo statków to
Nie szukał przygód, mordów, głów
Na morzu odszedł, ono woła go
Już nie usłyszy tych słów Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|