Pewien bosman, co Atlantyk Chciał przemierzyć na nocniku Cofnął się w połowie drogi Bo zachciało mu się siku
Gdy wyruszył po raz drugi Wziął ze sobą dwa nocniki W jednym siedział rycząc basem Do drugiego siknął czasem
Lecz, niestety, nocnik drugi Kiedy pełen był po same brzegi Na dno poszedł wraz z bosmanem I nie było już kolegi
Raz w kościele baba woła Że widziała wszak anioła! A to tylko ksiądz z dzwonnicy Spadł i leży na ulicy
Innym razem ksiądz pijany Spadł z ambony na organy To nie anioł, nie ma strachu Bo nie zrobił dziury w dachu
Rozmawiała koza z młotkiem A kiedy się nie zgadzali Koza śmiała się, idiotka Młotek zaś jej łeb rozwalił!
Jaki morał z tego płynie? Zdziwicie się moi mili! Nie gadajcie z narzędziami To będziecie dłużej żyli
Złapał zając słonia w sidła Ale żal mu się zrobiło Puścił go a słoń tymczasem Wstając zabił go kutasem
Kiwi zwany też nielotem Zmieszał kiedyś strusia z błotem Dobrze, że struś lubi błoto Rzekł więc tylko: ty hołoto!
Pewien młody lekarz z Gdyni Chciał zaszczepić kiłę świni Świnia miała przeciwciała Więc się tylko cicho śmiała
Onego czasu Poszedł dziad do lasu Mimo, że był chory Zbierał kalafiory...
Jeden Chińczyk palił fajkę Jedząc przy tym ryż pałkami Kiedyś, biedny, fajkę połknął A zaciągnął się kluskami
Stary Mściwój, w łożu śmierci (Co był ranion od Krzyżaka) Onemu zaprzysiągł zemstę Sobie, w złości odgryzł ptaka
Był sobie raz młody góral Co zaszyty miał Esperal Mówi: „W szyję się nie walnie; Będę brał parenteralnie”
Ale nic to nie dawało Po gorzale go rzucało Urżnął piłą nogę całą I pokrzepił się gorzałąTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.