Ty piszesz, że to prowo A dla mnie nic nie znaczy żadne twoje słowo Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha? Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat Co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha? Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć nas Nie masz na to szans
Za mój ukochany trap idę całym sobą Bo ten nienormalny świat pokurwiło zdrowo Nie to, że nie mam własnych wad, bo na bani odlot Kto nie uderzył stopą w kant nocą po ciemku błądząc Z życzeniami śmierci, ślą mi kolejną wiadomość To te same dzieci, które proszą mnie o pomoc Bardzo chcesz pocisnąć mi, no, bo czujesz niemoc Laska, która Ci się śni wpada do mnie na noc Choć starość to nie radość, młodość to pojebaność Kilkaset koła ludzi już zna moją tożsamość Za całą swoją wolność wziąłem odpowiedzialność Życie to nie kabaret, chodź tak już się utarło Nie wciąga mnie to bagno, bo ja już w nim nie stoję Nie śmierdzi mi to szambo, bo nawet nie jest moje Ja wzniosłem się ponadto i ciągle robię swoje Ty piszesz wciąż to samo, jakbyś dostał karę w szkole
Ty piszesz, że to prowo A dla mnie nic nie znaczy żadne twoje słowo Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha? Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat Co dopiero kimś, ha, chciałbyś wykpić świat Chciałbyś zniszczyć nas, nie masz na to szans
Ten Żabson to się zjebał, był lepszy, gdy nie śpiewał A teraz nosi damskie ciuchy, wygląda jak pedał W twarz tego, ty lamusie, to byś do mnie nie powiedział Wciąż prosisz swą mamusię, by ci odkroiła chleba Ja obieram nowe cele, mam coś ze snajpera Wciąż obieram nowe cele, jak kierowca Ubera Za osiem tysięcy ta kurtka Monclera A Ty ciągle jęczysz, że przewózka w numerach Pierdolę ten clout chasin' Wolałbym to robić w dwutysięcznym Piszą o mnie, żeby w komentarzach ruch był większy Te portale, które mnie cytują z gierki na PlayStation O chuj tu chodzi, człowiek się głowi Wolisz pierdolić, ja wolę zarobić Będę tak bogaty, że zapuszczę sobie pejsy Jak będę chciał, to se założę suknię tak, jak Jeffrey Bo to, co czuję sam przed lustrem dla mnie najważniejsze Gdybyś wiedział, co jest u mnie, chciałbyś zamienić się miejscem? Dobrze, że nie wiedz, co u mnie, pękło by Ci serce Złota, polska jesień i nie chowam się przed deszczem
Money rain, money rain, chcę jeszcze Money rain, wszędzie, gdzie jeżdżę, rozpierdalamy stage A nie backstage, oceniasz, jak tu jest A nie byłeś na koncercie
Ty piszesz, że to prowo A dla mnie nic nie znaczy żadne twoje słowo Nie umiesz stanąć za swym życiem całym sobą To dla mnie, typie, już nie jesteś samym sobą
A co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha? Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć świat Co dopiero kimś, ha, chciałbyś być kimś, ha? Chciałbyś wykpić nas, chciałbyś zniszczyć nas Nie masz na to szansTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.