Odnajdę siebie, choć wcale nie będzie to proste sam Siebie niszczę dragami i wódą, tylko plejada na koncert, bo w końcu pieniądze, nigdy ich jakoś dużo nie było, a teraz jak w nocy mam kasę to przez nią nie wierzę w ta miłość.
Jak dobrze było się wiło, tak samo było, jak było odwrotnie. Wszystkie złe chwile to wole zalewać tą wódką z wciągniętym koksem.
Nie jestem chłopcem tak bardzo nawijam o tym, że jestem dorosły, a gubię telefon co melanż i portfel i chuja mi dają te propsy.
Czasem mam dość ich, jebać ten pościg mam fejmu od chuja, bo z młodych raperów doszedłem najdalej bo idę po swoje jak ulał.
Ich korona króla to nie ta kortura pierdole domy i nie szukam żony, bo chociaż mam wszystko to nie do końca się czuję spełniony, a mówią mi ziomy jak gram odpalony, że scena jest moja bo widzą te oczy jak Michał na scenie się zmienia w demona, a mama zmartwiona bo nas nie dogonia i lece do spodu co weekend, a chcę zagrać w Spodku ten koncert a dopiero potem się spotkać z Magikiem.
Piszę tę płytę, nie brak mi liter, zgaś ten jupiter, nie trzeba mi światła słuchają mnie ludzie, gdy miewają ciężko dźwigamy tu razem ciężary na barkach.
Płonę jak kartka, numery wrzucam do kosza, bo presję na sobie mam taką że wyjadę ziomy stąd chyba na noszach, ej co znaczy kochać, słowo jest kruche na grzybach, dlatego ważę je dwa razy bardziej jak piszę, a potem nagrywam, by nie oszukiwać, no a z sobą nie wygrasz. Pamiętaj braciszku by przedmiotem tylko, otwierać te skrzydłaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.