Im więcej wrogów Ty większy sukces Im więcej hajsu Tym większy cug jest Słowa są puste Serca są z lodu Pozwól że sam wyspowiadam się Bogu Z porażek, sukcesów Choć tu sukces rodzi wrogów A nowi wrogowie gotowi Są rzucać Ci kłody pod nogi
Obudź się Umarłeś mentalnie Czas byś się odrodził Znowu wiesz Ze nadmierny stres potrafi zaszkodzić zdrowiu Dla nich to dobry powód by pogrzebać cię mentalnie Ulegasz sugestią znowu I pogrążasz się finalnie Choć myślisz ze jest fajnie Wokół krąży stado wilków Kiedyś nas tu kilkunastu Dziś zostało nas tu kilku I nawet jeśli wszyscy nastawieni anty wokół Na całą trucizne świata odnajdziemy antidotum Naturalne endorfiny Nie od wódy, blantów, prochów Ogarnijcie się wreszcie chłopaczyny Tak wciąż powtarza nam co kroku
Oczyść swoja dusze z toksyn Promienie słońca łap Odnajdź pokój ducha w sercu I żyj do końca tak Do ciebie należy świat Złap swe życie w swoje dłonie I oddychaj nim głęboko Nim nadejdzie jego koniec
Dobroć serca dziś szacunek u nielicznych budzi Unikaj wszelakich afer I toksycznych ludzi Wszystko co dajesz to do ciebie wraca Jak dajesz słowo obracaj to w czyn Bóg miłosierny jest i nam wybacza Nawet to ze nie po drodze nam jest z nim Czasami brakuje mi sił Nigdy nie braknie MI W SERCU TEJ WERWY Łapie ten oddech I łapie te bębny Będę to robił do końca bez przerwy Opanuj nerwy Brak ci bodźca, się zmotywuj I nigdy więcej już nie bierz do głowy Tych rzeczy na które sam nie masz wpływu Czeka cię nie jeden wybór I nie wymigasz się z tego wpizdu Bierzesz to życie na klatę Choć czasem brakuje tchu Choć czasem brakuje snu Problem znów mam zasnąć Stań na chwilę, złap ten oddech Odnajdź pozytywny nastrój Weź głęboki wdech Życiem oddychaj I nawet jeśli cię życie nie kocha Ty spróbuj to życie pokochać od dzisiaj I nawet jeśli cię życie nie kocha Ty spróbuj to życie pokochać od dzisiaj
Oczyść swoja dusze z toksyn Promienie słońca łap Odnajdź pokój ducha w sercu I żyj do końca tak Do ciebie należy świat Złap swe życie w swoje dłonie I oddychaj nim głęboko Nim nadejdzie jego koniec
Łapię oddech, wdycham głęboko Łapie oddech ten jak nigdy dotąd Idę tą droga co często jest kręta Luz, los trzymam w rękach W życia zakrętach nie pękam a cisnę Mama ma syna - mężczyznę nie pizdę Biorę tę misję na bary jak facet Michał Zbuku, 22 latek Ja tez tracę tutaj pod nogami często grunt I może zawsze patrzeć to wszystko bym mógł Wykopuje te kłody spod nóg Aż ściele się gęsto wróg Idę przez życie pewnymi krokami A wiara, pasja, męstwo, A Bóg mi pomaga i odwaga Bogu spowiadam się z tego co moje I chociaż się życia nieraz obawiam Głowa rodziny – ich troje I choć na ich zwoje mózgowe to za głębokie Coraz mniej interesuje mnie tu stanie za blokiem
Oczyść swoja dusze z toksyn Promienie słońca łap Odnajdź pokój ducha w sercu I żyj do końca tak Do ciebie należy świat] Złap swe życie w swoje dłonie I oddychaj nim głęboko Nim nadejdzie jego koniecTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.