Wychodzę z punktu gdzie od lat rap trener Ty mi sekunduj, bo na bank coś zmienię Jestem głosem buntu z wyrazami szacunku Dla słuchaczy chcących migracji uczciwych graczy Trędowatych przewijaczy traktują z pociskiem Którym tematy z realiów życia są bliższe Licz te lata przez które bronisz swoich zasad Nie sprzedając się jak burdel lala by wydać legala Jadę z pizgiem z tą całą modą z Tobą Nie dopuszczę by to źródło prawdy stało się zatrutą wodą Potrzebujesz terapii, jesteś bardzo chory Mam dla Ciebie ten rap i lekarstwo pokory Ostrza, żyć w zgodzie ze sobą sprostaj Nie z tym co chce tłum To grunt jak bunt który tule Ci z kolumny Z tego chcę być dumny Jak najdalej z dala od stanu, w którym ta duma rozpierdala Weź się zastanów, Cały ten sen w takim tempie Na takim bębnie I traktując Twoją gębę wstrętnie Wytępię jak plage Damy radę
Rozdmucham całe stado, jestem jak tornado Jak wściekły byk Nie podskoczy mi nikt Żaden torreador Nikt z was Będzie się błyskać Weź odłóż długopis, daj sobie spokój od dziś
Ooooo Żegnam, żegnam Ooooo Nie do zobaczenia Ooooo Tu nie ma miejsca dla trędowatego kurestwa Przegrasz /x2
Przekręcasz nerwowo palce, nie wiesz co dalej będzie Nie chcesz siedzieć sam (nie chce), przegrany w pierwszym rzędzie Kiedy wchodzi ten bit Ave Maryja gra Leżysz w ciepłej wodzie, w wannie, pełnej tłuczonego szkła Każdy smyk to zimna kra, podcina Ci żyły W objęciach porażki, a Ty łaski chcesz jak Rywin Rap gra, to nekrobiznes Ty jesteś z kulą Na drugie mam Skrzydlewski na trzecie Pawulon To dla prawdziwych fanów, przyczajonych przy membranach Dla nas świat ma inny zapach z rana Słyszysz gilotyny świst i głowa spada Taki nie dziś, ile metrów przejdzie znekapitowana Ciała reszta to amputacja, Dla mnie rapu racja, a nie reputacja Wole wizerunek z nożem w zębach, przejść po trupie Niż zgrywać ćwierć inteligenta z piórkiem w dupie Dziś burdel mamy chcą być dziewicą A wszyscy święci z wczoraj prasują się gromnicą Ich prawdy objawione, pierdolone teorie Giną podczas gdy my tworzymy historię Tylko dla hetero rap, wiem słowo boli rap Nigdy dla homo rap, nigdy dla bi coooo Cywilizacji kwiat Jestem szczery, tolerancje depcze butem numer 44
Ooooo Żegnam, żegnam Ooooo Nie do zobaczenia Ooooo Tu nie ma miejsca dla trędowatego kurestwa Przegrasz /x2
Wchodzę z kopem przez drzwi waszych wylęgarni Jestem punktem zapalnym, jestem jak wyrok karny Przedstawicielem armii, która wami się karmi Brudny rap prosto z południa, ogarnij Prawda, jej blask oświetli każdego z Was Wyrywam Cię jak chwasta z roli którą grasz Ten rap, dopadnie Cie jak amstaff spadnie maska Już nikt za Twoje kłamstwa nie będzie Ci klaskał Czujesz, czujesz tak smakuje porażka Szamaj, poszła fama to praska sztama Zamykamy kałamarz pełen wody Od dziś leje się atrament Zalewając ostatni krzyk mody Co jest z Tobą młody? Ten zamach to dramat trędowatych raperów Skurwielu Sprawdź
Ooooo Ooooo Ooooo Oooo Ooooo Ooooooo Ooooooo Ooooooo Chodź, chodź OooooooTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.