Idę niczym panicz walczący z ryzykiem mijam miejski park przesiąknięty tanim piwem odór klęski uderza do głowy jak promile dziś jestem pijany, a przecież nie piłem. To nałóg, odwiedzam izbę wytrzeźwień wiara, muzyka i miłość to mój bezcen pozwala mi wrócić jak ćpunowi po kresce nie piszę powieści, wiec Ci to streszczę. Dobrze mi tu, gdzie teraz jestem dzielnica ognia, coś, jakbym mieszkał w piekle może umiem z tym żyć i wiem, że będzie lepiej we mnie silna wola gdy wiatr w oczy wieje. Zamiast plakatów list gończy na murach jestem łucznikiem, chodzę z rozkazem króla grot atramentem a strzałami są pióra celem to, co każdego serce pobudza.
Nie chcę, by odebrały mi Cię kłótnie nie chcę, by prawdziwe stało się sztuczne. Nie chcę więcej, wystarczy mi Twój uśmiech nie chcę nic prócz Ciebie i rapu, wiem, to smutne. x2
To w mojej głowie wenę daje mi muza moje słowa jak Vegas chowają się w chmurach. Poeta, raczej realista, zobaczysz mnie na ławce a nie top listach. Kocham naturę za dodatek w liściach, a nie cierpię za nienawiść człowieka w myślach. Siedząc w krainie wudu rymów i whisky jednej, tej jedynej przede wszystkim. Szepcząc, kocham Cię, zaznam to szczęście z nią stworzę księgę uczuć, w tym klęskę. Po burzy zawsze jest lepsze powietrze dziś patrzę na nią, inaczej jej na ręce. Nie zatrzymuj łez, niech spadnie ich deszcz związek z damą, co ma w oczach grzech odpowiada mi to, jak Adamowi raj zagram Romeo, Ty mi Julię moją graj.
Nie chcę, by odebrały mi Cię kłótnie nie chcę, by prawdziwe stało się sztuczne. Nie chcę więcej, wystarczy mi Twój uśmiech nie chcę nic prócz Ciebie i rapu, wiem, to smutne. x4Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.