W słoiku twista tańczy strach, bulgocze w kapslu moja twarz, najtańsze wino zmieniam w krew i strumień żył zaczyna wrzeć.
Wyciągam górę, oto szczyt, koloratura moich dni, i nagle mur, graniczny słup, i słyszę własne, wielkie „dup!”.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta, nikt o nią nie pyta”.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta…” — nie pytaj.
Te akwarele czystych form, te barwne gwasze, w których Freud, fiolety twarzy, brązy ust, oryginalny polski blues.
Sufit ze ścianą łączy grzyb, sufit się sypie, ściana drży, dwa kapelusze, para nóg i zaraz dobrze będzie znów.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta, nikt o nią nie pyta”.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta…” — nie pytaj.
W środku gazety po mnie ślad, litania nazwisk pełna dat, goście płakali, płynął śpiew, kaszlał w akordeonie miech.
Życie bez pointy dane jest księdzu, artyście, dziwce, mnie, a ci panowie, cały chór, mogą refrenem dalej truć.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta, nikt o nią nie pyta”.
„Piekielne pomysły działają na zmysły, a dusza gdzieś skryta…” — nie pytaj.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.