Zbieram się codziennie z podłogi, walczę wciąż z myślami, żeby nie popaść znów w nałogi. To nie takie proste kiedy idę zawsze mało mi. Zakrwawione kostki, sine usta, wyważone drzwi. Na świat zwalam winę zawsze musiałem się sparzyć. Babcia leje kompot z śliwek, mam je też na twarzy. Rany goją się byłem już na dnie, tamte skurwysyny chciały tylko dobić mnie. Jak miałem wierzyć w świat, kiedy dla nich liczył się tylko papier, kolor i kart stan zysków i strat. Po środku ja już zdążyłem oszaleć. Przed oczami czarno, marzłem godzinami gdzieś tam sam. Nim znalazłem światło, odnalazłem sens.
Widziałem ciemność tak czarną jak węgiel już miałem pewność, że lepiej nie będzie. Ale zjawiła się miła mi dama dramat się skończył, uśmiech wita z rana. Choć bym upadał sto razy, nie odchodź. Będę wciąż walczył i dażył miłością, jeśli mam marzyć to już tylko z tobą. Wiem jak cholernie dobija samotność.
Świat ciągle w kość dziś daje mi, ale po to, żebym poczuł i tym żył. Trochę słońca kiedy mam najgorsze dni, trochę deszczu kiedy nad głowami grzmi. Oni nie wiedzą co czułem, ale ciągle kurwa mi próbują wejść pod skórę. Pod stopami przepaść twoja dłoń znów mnie ratuje. Kiedy wracam w alko i zwyczajnie się tym truje. Kiedy wracam, nie chce już tam wracać. Byłem rozjebany tak bardzo przez tyle dni. To mi życie skraca nie chce już przepraszać, modliłem do Boga się by odpulił ten syf. Kiedy wracam, nie chce już tam wracać. Byłem rozjebany tak bardzo przez tyle dni. To mi życie skraca nie chce już przepraszać, modliłem do Boga się by odpulił ten syf.
Widziałem ciemność tak czarną jak węgiel już miałem pewność, że lepiej nie będzie. Ale zjawiła się miła mi dama dramat się skończył, uśmiech wita z rana. Choć bym upadał sto razy, nie odchodź. Będę wciąż walczył i dażył miłością, jeśli mam marzyć to już tylko z tobą. Wiem jak cholernie dobija samotność.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.