Pusty orzech do zgryzienia Wirująca świadomość O nie zapamiętanych chwilach Przegranych dniach straconym blasku trzeba nieść dalej Brzmienie losu uginającego nieboskłon jaźni Dociskającego do dna W bagnie, sumienia brak Obojętnością oznaczam kres poznawczego procesu Drogowskaz złamany, odwrócony znak To nie bunt przeciwko jestestwu W żywiole, na przełaj przez drogę i w las Nie pamiętając nic z chwili biegać śniąc, budząc się, stać Na jawie we mgle, po omacku Zwolnienie, zahamowanie Nie chcę powracać Tylko spać wiecznym snem Nie budzić się Na przełaj i w dal... poprzez bezkresy martwych gwiazd poprzez morza zapomnienia poprzez czarne domy gdzie płacz z lękiem tańczy nie wracać do chłodu niechcianej świadomości żyć tchnieniem bezkresu łzą czarnego kosmosu
Granicy nie ma a szlak zanika Biegnąc do przodu cofając się wstecz Klaszczę z radości i znikam Zapominam siebie, wieczność i Przeklęty Świat...
To sen, koszmar na jawie, obudzić się trzeba ... ale nie ma jak! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|