Choć nad wyraz twarz pogodna, ciężki start nie od tygodnia Lecz od lat lista istotna: złapać wiatr, odbić się od dna Jednak sytuacje różne otoczenie i przypały, wciąż spokoju nie dawały, By się talentowi oddać Pokonując stopień za stopniem, mając wciąż pomysły dobre Robił swoje, nagrywki domowe, przeplatane zarobkiem Ani szkoła, ani praca, pomagała faza, najbardziej jarało go To co ktoś mu zakazał, tematów zbierał mnóstwo Z każdym melanżem rozpustą, lecz los non-stop nie grał nim fair Bardziej oszustwo. Brak perspektyw, możliwości wypełniał Trawą i wódką by się zrelaksować, potem bezstresowo usnąć By coś realizować trzeba temu się poświęcić, temat dręczy, Wielkie chęci – wygrały z brakiem pieniędzy. Więzy z rapem wciąż silniejsze, patenty co raz lepsze Choć pusta kieszeń on i tak widział sens w tym W takim stanie, że zamiast myśleć za co zjeść śniadanie, Z rana wstawał trawa, kawa, zapierdalał na nagranie, Praca, szkoła, wykształcenie dawno poszły w zapomnienie Teraz nielegal, podziemie jest na pierwszym planie Nie myślał w ogóle w przyszłość, myślał za co wypić piwko Gdzieś pohulać z dobrą dziwką, iść na balet i żyć szybko. Pewność stuprocentowa to na pewno dobra droga Musiał jakoś też zarobkować, droga hardcore’owa Rejonowe obchody, przynosiły dochody, Ale jak tu chłopak młody, trzymały się go głupoty Rodzinne kłopoty, policyjne noty, społeczne cioty Rzucały pod nogi kłody, nie wychodził z wody Kontakty ze sceną, poznane osoby z branży Nowe opcje na nagrania, jedna płyta nie wystarczy Trening czyni mistrza, freestyle, szybko reputację zyskał Nic nie grał dla niego, on do niego umiał tańczyć. Tak przez parę lat tułaczka, żadnego miejsca długo nie zagrzał Ciągle przeprowadzka, w pewnym sensie to porażka On wyjścia nie miał, ciężki miał start, Życie hardcore’owe miało być tylko chwilowe i basta Żywot na kombinacji to ryzyko przymusowych wakacji Zrozumiał, że w ten sposób może dużo stracić Dotarło. Co innego robić warto, trzymać się twardo Tego co dla niego więcej znaczy (więcej znaczy)
(No i co?)
Poszedł do pracy, wprowadził w życie parę ograniczeń Wiedząc, że to ciężki grosz, miał dość, chciał do czegoś dojść Będąc przy muzyce, wprost urosły jego ambicje I uśmiechnął się los, zaczęło się lepiej układać O czym marzył przez te lata, poznał kobietę, którą kocha, Hajs odkładał. Gdy był na zaś, zaczął myśleć w przyszłość, Zapierdalać, skończyła się laba na etapach małolata. W końcu chce mieć własny dom, razem z nią Żyć legalnie, mieć zameldowanie, własny kąt. A tu pod prąd, centralnie, ni stąd, ni zowąd Jak to w życiu bywa, feralnie błąd popełniony A miało być tak fajnie… Gdy z koncertu wracał, gruba faza, Pokłócił się z maniurką, wiedział żeby z wódką nie przesadzać Razem z ziomkiem po libacji, ulegli zwykłej prowokacji Teraz czekają w izolacji na sankcji
Raz wysokie loty, pięknie w górę się śmiga Dno zanika, szczyty widać, po tym tylko pierwsza liga Ale jest motywów kilka, że coś gdzieś przestaje stykać Z głupoty, przez pecha, przez syndrom alkoholika I w sekundzie lecisz w dół, jakby ktoś zestrzelił WIGa Choć paliwa full – lipa, bo brak oleju w silnikach Znów awaria Cię spotyka, ster z rąk się wymyka Wracasz skąd startowałeś, lina życia: sinusoida Raz na wozie, raz pod wozem, czy tak zawsze musi być? Najpierw wiedzie mi się dobrze, by to później spierdolić Gdy się starasz, dźwigasz balast, by się polepszyć A tu zaraz budowla, która powstała wraca do zgliszcz Zastanawiam się z czasem, jaki to ma sens, Młody człowiek w ciągłej walce o stabilizację Czy tak ciężko to utrzymać, by to była prosta linia? Czego to jest wina, że to co zdobywam często tracę… I nie pozwól żebyś zwątpił, siły stracił, gdy los skąpi Tu wystarczy odbić się od dna, wiem że ja nie pozwolę, Będę walczył, by robić swoje w sytuacji gdy na dole Wierzę, że pójdę w górę i będę grał I nie pozwól żebyś zwątpił, wiarę stracił, gdy los skąpi Tu wystarczy odbić się od dna, wiem że ja nie pozwolę, Będę walczył, by robić swoje, Wierzę że mi się pofarci pewnego dnia (pewnego dnia…)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.