Między piekłem a niebem dokładnie tu Wolno pniesz się w górę albo spadasz w dół Niżej i niżej spaść lepiej w miejscu stać chyba Patrz na te smutne twarze w szybach okien Na dzieciaki błąkające się pod blokiem Na ich rodziców pędzących krok za krokiem By zapewnić im byt zaczekasz na świt I znów zapierdalasz do roboty Spokojnych snów nie mają Kłopoty nie dają żyć normalnie Dziwi cię ktoś zarabiać hajs nielegalnie chce Uczciwy garba dorobił się łatwo Urodzony w bloku z bloków odchodzi rzadko Sam już nie wiem czy nadzieja głupich matką Chyba nie a najlepszy przykład mam w sobie Chodź największy cios zadał najbliższy mi człowiek To się zdarza tobie też zdarzyć się może Zasypiasz a budzisz się w horrorze nocą Do domu wchodzą chłopy wielkie jak Europa Życie na wagę kilku marnych gram złota Po schodach na dół twarzą do błota rzucą To zostaje w głowie wspomnienia wrócą nie raz Sprawy tej dżungli zatraciły się sumienia Nie ma czasu do stracenia ani sekundy O wyniku tej walki decydują pierwsze rundy
Nic nie nauczyło tyle co te miejsce Bloki miejskie życie ciężkie Chwile trudne i trudniejsze Czy się zmieni coś na lepsze Nim opuszczę ręce nim odejdę w zapomnienie
Każdego poranka ten sam widok z okna Te same mordy które zawsze tu spotkasz W tych blokach od pierwszych dni aż do końca Jak skazani na Shawshank to gra o pieniądz gra o godność Gra o życie niekiedy chciałeś domu bogatych Dobrze znasz ulice biedy W miejscach gdzie żaden kapuś nogi nie postawi Chłopaków co jeden za drugiego się wstawi Ludzi pracy niepewnych swojego jutra Dzieciaki z których połowa chodzi smutna Fajne foki kopsające szpary za dolary Stare kurwy co nie chcą skleić kopary Ślęczą w oknach na słuchawkach na jawniaka Czyhają by zagonić dobrego chłopaka Marzenia ściętej głowy każdy dzieciak powie Już dość spędzania zimy na klatce schodowej Spierdalania od pałąków co wieczór I patrzy przez te szyby zajebane od skreczów wiecznie Na podwórka osłonięte murem wieżowców Każdy dzień mijał w podobny sposób Zmuszony przez głód szuka butelek w śmietnikach Że ma dopiero pięć lat w to nikt nie wnika Ktoś przechodzi czy się nad tym zastanowi Przytnie z bokowca tylko i dalej swoje robi W swoją stronę z Olsenem ulicami zmierzam Które znam niczym wersy pacierza dokładnie Ktoś bogaty teraz kiedyś może być na dnie Nie jednym spadła korona nie jednym spadnie jeszcze Łypa im zbladnie wyciągnął z prośbą rękę A ten co stało obok przejdzie obojętnie Tak będzie chłopaku tak będzie
Nic nie nauczyło tyle co te miejsce Bloki miejskie życie ciężkie Chwile trudne i trudniejsze Czy się zmieni coś na lepsze Nim opuszczę ręce nim odejdę w zapomnienie [x2]
A życie kolejny cios za ciosem szykuje Za każdą noc i dzień przed snem dziękuję Bogu Bym nigdy w jedną stronę nie przekroczył progu Tylu wrogów tam czyha każdy z nich życzy mi żebym zdychał Kij im w ryj znowu powtarzam Nie taki mi groził się nie przerażam Po rewirach miasta wieczorną porą krążę Choć przypał wszędzie od pałąków zwiać zdążę Bo znam bardzo dobrze te zakamarki Gdzie nocą nie znajdziesz zapalonych latarni Szkoda tych co przez głupotę wpadli Po dobrej libacji na robotę się wybrali Do domu nie wrócili na wczasy odjechali Brak sensu celów pokazali w ten sposób Zaczęli drzeć japy każdy chciał dojść do głosu O hajs poszło o co innego pójść mogło Ręce chłopaka teraz mokną za kraty *** to dla kumatych nic poza tym Tylko dym tylko smuga w betonie wyryte twarze Całkiem druga strona miasta Rozumie ten co tak dorastał O wiele za dużo za młodu poznał w głowie chłopaka ciężkich doznań ślady głęboko ukryte tak jak jego koleżków czego go ciężkie życie
Nic nie nauczyło tyle co te miejsce Bloki miejskie życie ciężkie Chwile trudne i trudniejsze Czy się zmieni coś na lepsze Nim opuszczę ręce nim odejdę w zapomnienie [x2]Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.