Piątek poranek zerkam na zegarek Ósma na tarczy wszystko zgodnie z planem Parkuje swoją furę podbijam pod klatke Odpalam męskiego zaraz zejdzie Zamber
Słyszę klakson, daj mi chwilę bym się ogarnął Nie byłem w wojsku, ale wiem ile ma to zająć Olewam windę, schodami będzie szybciej Mijam się z typkiem, nie znam go to dziwne
Piątka, żółwik, witam swego człowieka Dopale tylko szluga i już możemy jechać Zamber mówi „orient” i japy zamknięte Gdy schodził na dół minął się z delikwentem
Jak dla nas co najmniej podejrzany Listonosz z rentą, chodź go przetyramy Jest tu nowy nie ma szczęścia do zmiany Potrzebny nam hajs cudzych listów nie czytamy
On jest kawalerem, ja go żenię z kosą Łączą się w całość jak piątek z sobotą Wyłapując pare cepów osuwa się na dół Wyłączam go szybciej niż Gadu Gadu
Ale kurwa lipa, odjebałeś przypał Musiałeś mi uśpić na klatce typa? Krew na podłodze, wdepnąłeś w śledzione Weź no teraz to sprzątnij ziomek
Już go sprzątnąłem, drugi raz się nie da Dawaj ziom mopa, umyć podłoge trzeba Nie dygaj młody, ja umyje schody Ty skocz po dywan i problem z głowy
Słuchaj przyjacielu, mam tylko linoleum Zostało po babci z czasów PRLu Chcesz to przyniosę zawiniemy go jak tortille Potem do bagażnika niczym prawdziwy kiler
Kilerów dwóch, jak już na dole stoi wóz Schodzę na dół rozglądam się nikt nie idzie luz Podbiegamy do fury, otwieram bagażnik Pakujemy go jak hot-doga do mikrofalki
Silnik jeszcze nie wystygł, jak trup jeszcze ciepły Zaczynamy wyścig, Ty prowadzisz, bo jestem niedzisiejszy Określmy cel, bo już się zmienił przecież Na zaśkę kupiłem szpadel zakopiemy go w lesie
Chuj z lasem czas ruszać w trasę Zegar tyka my musimy być przed czasem Jurij na granicy nie może na nas czekać Jeszcze go zakopiemy, przyrzekam
Prowadź hołek, pomóż wybrać droge, By jak najszybciej dojechać do Korczowej Najkrótsza czy najszybsza odwieczny dylemat Z GPSem źle, ale gorzej jak go nie ma
Ruszamy w trase, a z nami listonosz Na gape w bagażniku trzeci pasażer Nostromo Wdepnij jegomość prędkość łorpową Dwie paki na tarczy psy nas nie dogonią
Nas nie dogoniet właśnie leci w radio Kilometry lecą my kiwamy bańką Zbastuj woźnica bo już granica Lepiej przygotuj glajd do podbicia
Stres, ja mam dres, Zamber też Celnik podbija i pyta co jest? Przypał on chwile wcześniej posypał Szczerzymy ząbki jak sie kapnie to lipa
Menda patrzy krzywo, a pyta sie prosto Gdzie jedziecie? Na finał po mistrzostwo! Tamten niedowierza myśli że piłke wkręcam Jedziemy rok wcześniej aby zająć miejsca
Panie my na euro wykrzykuje dumnie Koleś patrzy na mnie jakbym był półkurwiem Potem do bagażnika łeb wsadzać chce Co pan tam ma? linoleum wieze
Szok, zapomniałem pozbyć sie w zwłok Powiną nas kurwa na więcej niż rok Szybko WuWu trzeba spierdalać stąd Wciskaj gaz do dechy niech zacznie sie zło
Zacisnąłbym zęby lecz już mam zaciśnięte Bo mefedron mi wykrzywia moją wredną gębe Zapnij pasy kolego, czas na Carmageddon Co ma być to będzie, nie cofniemy tego
Luźna guma ze stresem zbastuj w lesie jest idealne miejsce na ukrycie pojazdu Tam był postój na szczocha podczas wyjazdu Ale w podstawówce bo nie byłem w gimnazjum
W sumie dobry pomysł, bo mnie ciśnie lanie nadprogramowy postój, nie było tego w planie stoimy w krzakach odlewam się na liście nie ma bunkrów, ale też jest zajebiście
Staje, ściągam spodnie, łapie sie za chuj Nagle dwie kurwy wysypują sie z krzaków [Zdrastwuj Cie kawaliery piękne] [Za dziesiat ojro pałe biere w szczęke]
Z wielkim bólem serca odpycham je od laski Nie podaje bo nie wiem czy starczy nam kaski Ogarnij koleżankę i pakuj sie dziewczyno Marcino Latino bierze was na wynos
Ja z ziomkiem naćpani, dwie kurwy na bani Trup w bagażniku, przez pałami uciekamy Zajebany mułem ale pamiętam dokąd jade Jurij ma dla nas towar, my jedziemy z sianem
Hołek każe skręcać, prowadzi po wertepach Pewnie Kubicy też tak kazałeś jechać Dwa kilometry po drogach bardzo kiepskich Ale w końcu dobiliśmy do final destynejszyn
Jurij puścił strzałke znaczy zaraz będzie Nie marnujmy czasu zajebmy po kresce wtem z bagażnika dobiega trendy dzwonek [rin din digi din din] Ej weź no odbierz ziomek
Otwieram bagażnik, co jest grane kurwa Listonosz troche śmierdzi to jego komórka Odbieram "Halo tato, wpadniesz do nas na szamke" Odjebałem ci starego więc raczej nie wpadnie
Wtem wpada Juriji z przenośną lodówka Rąsia, rąsia rozliczamy sie gotówką W środku dwie wątroby, nówki Sztuki jeszcze ciepłe Nie pytam skąd je wziął ufamy se na gębe
Jedna wątroba dla mnie, druga jest dla ziomka Obaj mamy marskość, a chcemy doić co dnia Trzeba je przeszczepić, to sie ogarnie Jedziemy do ziomka, który prowadzi masarnieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.