WUEM TPN: Też chciałem być piłkarzem Lecz tylko nici wyszły z moich marzeń Uszanowanie, nie będzie pluł tu byle frajer Pod nogi, choć lecą kłody ja rosnę w siłę Z wiarą którą będę ćpał po mogiłę Nie mam pomysłu na siebie, na swój rozwój mówili W sumie mnie to nie jebie, bo wolę kobiety kminisz Masz tu dowód jak osobisty, tak jak ten przekaz Bayer, z wężem eskulap, diabeł kurwa nie lekarz Fajnie, że na to czekasz, ja tak samo jak ty Mam swe miasto, a w nim to co w mym sercu tkwi Zostawią we krwi, tak wczoraj jutro i dziś I zacznę od ostatniego, ostatni pierwszymi Ty tak w sumie pierdolę kwit, ale za coś tu trzeba żyć Bo to to diabelskie nasienie za niego brat zabił by Tych, tamtych jak i swych, co było z Kainem i Ablem? To pewne, jak to że elektryk stał się kablem Ja tam brat chce wykorzystać swoją szansę Dlatego wkładam całe serce, wziąłem na barki sam se I pcham te rapy to coś jak związek Twarzą w twarz, autoportret bez osób trzecich proste!
REFREN WUEM TPN x2: To czwarty stopień poparzeń, kolacja, obiad, śniadanie Bo pieprzę te życie w [?] [?] sztuczne obramowanie Nie dziękuje ja nie słodzę, nie chcę mieć cukrzycy amen
STYCHU: Daj mi Boże proszę siłę żebym sam uniósł ten krzyż Żebym odbił się od tych, którzy mi nie dają żyć Niosę w sobie ból i krzyk, serce przestaje mi bić Wokół szyi wiąże nić której nie rozplącze nic Jak niewidomy widz tylko słucham, a nie patrzę Nie chce kurwa widzieć nic, zwłaszcza to co robisz matce Jak ci może nie być wstyd? Jak wywracasz się na klatce Jak matka daje ci żryć, a robisz ją na wypłatę Chuja na to kładę co ty robisz i z kim biegasz Ale jak możesz nie widzieć tego jak bardzo się zmieniasz? Kogo ranisz, kogo ściemniasz, kogo bijesz, kogo nękasz Przy kim stoisz, kogo wkręcasz, komu latasz i co wcierasz Nie ma takiej siły żebym rękę tobie podał Bo pomocna dłoń to skarb który pewnie byś zakopał Także radź se kurwa sam, powiedz mi kto cię wychował? Czas tu nie zagoi ran, pora żebyś pokutował Lepiej żebyś skonał w tej konstrukcji z żelbetonu Jak masz być taki jak jesteś, to się lepiej zamknij w domu Nie dawaj ludziom powodu, by cię wciągnęli do grobu Jesteś filarem kłopotu, szarą myszą pośród kotów Nie policzę kroków które stawiałem po zmroku Pośród takich jak ty młotów podpierając ściany bloku Więc stań se grzecznie z boku i zastanów się dwa razy Zastanów się chłopaku zanim kogoś znów obrazisz
WUEM TPN: Wychowany na deskach, plus cztery osiem dwa dwa Kierunkowy do piekła, zapraszam do mego miasta Tu karierowicze i karierowiczki, tępe pizdy On łamię ją za cipę ona pokażę mu cycki W taki sposób dziwki przyklepie awans Chuj że się starasz, gdy ona nogi rozkłada Kompetencje na rzecz gada zeszły na dalszy plan A ty, ty masz na chleb, kredyt na mieszkanie Opłatę, opłata że już tak na śniadanie Kochanie przepraszam że klnę dalej Lecz za dużo mnie rzeczy wkurwia tutaj tak na amen Znowu późno się kładę, bo piszę tekst Znowu łapię mnie wilczy zew [?] czuję świeże mięso jak i krew Pulsuje brew z góry na dół i znowu w górę Znowu ciśnienie bierze! Jedziemy chórem!
REFREN WUEM TPN x2: To czwarty stopień poparzeń, kolacja, obiad, śniadanie Bo pieprzę te życie w [?] [?] sztuczne obramowanie Nie dziękuje ja nie słodzę, nie chcę mieć cukrzycy amenTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.