W moim mieście wyrąbali sady ciągnące się szeroko, hen, aż po Zdrój. W moim mieście wyrąbali sady pachnące wiosenną zamiecią i lata owocem dojrzałym. Sad!
W moim mieście wyrąbali sady. I nieważne kto wyrąbał, bo ważny jest fakt - Sad! W moim mieście wyrąbali sady z dawien zwane od ich właścicieli: "Jan".
W moim mieście wyrąbali sady jesiennym się dymem snujące, pod śniegiem, jak ule w pasiece. Sad!
W moim mieście wyrąbali sady. I nieważne kto wyrąbał, bo ważny jest fakt - Sad!
Nie pozostało nawet kikutów drzew ani cienia, ani trawy, ani pola, które resztkę promieni żarło by wzrósł siew.
Tylko twarze domów, twarze wpatrzone oknami w miejsce, gdzie trwał obcy im, zupełnie obcy świat- Sad!
Kolejka od czwartej nad ranem, ten spod piątki jak zwykle pijany, że też żona na niego nie bluźni. Ty na obiad jak zwykle się spóźnisz. Dziecko spać chce, balanga na górze, ileż można wytrzymać tak dłużej? Ileż można wytrzymać tak dłużej?
W naszym mieście wyrąbali sady, więc stwórzmy nasz sad, sad po horyzont aż.
W naszym mieście wyrąbali sady, spłódźmy więc go w znoju miłości. Niech drzewa jak dzieci, wnuki przyniosą nam. Te zaś niech jadą, niech płyną, niech lecą z nadzieją, że gdzieś na nie czeka świat.
A my w oknach smutnych swych bloków chusteczki wyjmijmy, by machać im w ślad.
W naszym mieście wyrąbali sady, lecz nie ważne kto wyrąbał, bo ważny jest fakt, że w nas trwa.... Sad!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.