Staruszek zegarmistrz w podwórku miał budkę Gdzie leczył zegary z radości i smutku. I przyszedł do niego staruszek poeta. I spytał czy życia wyleczyć się nie da. Bo przeżyl już tyle, że chciałby się cieszyć. Lecz smutek go gnębi bo życie się śpieszy.
I obaj jak stali tak głowy spuścili. Zegary stanęły a oni wciąż żyli.
I rzekł do nich Jezus bo właśnie przechodził. I tak ich zobaczył jak czas im zaszkodził. Wy według zegarów, ja według was żyję. Mój zegar to serce które w was bije. I codzień mnie budzi to wasze tykanie. A słońce ustawiam według was na ścianie.
I obaj jak stali tak głowy spuścili. I słońce stanęło a oni wciąż żyli.
I odszedł Pan Jezus do pracy jak zwykle. A za Nim szedł diabeł i zmieniał się w igłę. I wpadał na zmianę to w siano to w szparę. A gdzieś tam na łapie miał złoty zegarek. Do czego ci złoty zegarek? Rodacy. By Pan Bóg się spóźniał codziennie do pracy.
I obaj jak stali tak głowy podnieśli. I życie zaczęli od modlitw i pieśniTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.