Jest taka droga na skraju osiedla Gdzie kiedyś było najzwyklejsze pole Wyrwą i garbem znaczona niejednym Bo taka, widać, była drogi kolej
Dzieci tu sobie grają czasem w klasy Albo smarują coś kredą w mozole Pośród gryzmołów, trudno to przegapić Jest białych liter rząd: Quo vadis, koleś?
Quo vadis, koleś? Dokąd cię prowadzi Nierówny chodnik asfaltowy? Czy do Canossy traktem wydeptanym Czy wąską ścieżką po rozum do głowy?
Quo vadis, koleś? Dokąd szlak twój wiedzie? Dokąd prowadzą cię milowe słupy? Czy do historii, czy do legendy Czy najzwyczajniej na zakupy?
Myślę czasami: Gdyby tak ten chodnik Przed jakimś ważnym znalazł się urzędem Może ten napis ujrzałby ktoś godny Może sam premier z samym prezydentem?
Zanim by pokrył go czerwony dywan Czas by swój może ktoś poświęcił drogi? Ale jak liczyć, że się ktoś zatrzyma Gdy władza nigdy nie patrzy pod nogi?
Quo vadis, koleś? Dokąd cię prowadzi Szeroki chodnik purpurowy? Czy do Canossy traktem wydeptanym Czy może wreszcie po rozum do głowy?
Quo vadis, koleś? Dokąd los cię pędzi Co tak szczęśliwie wywiódł cię z chałupy? Czy do historii, czy do legendy? Czy do historii, czy do legendy Czy najzwyczajniej...