Są w życiu takie chwile, znają je wszystkie żony, takie chwile łaskawe dla pomysłów szalonych, i właśnie w takich chwilach przemyka mi przez głowę, by eksperymentalnie stworzyć dwuosobowe
Towarzystwo Przyjaźni, Towarzystwo Przyjaźni Męża z Żoną, by się dłużej nie drażnić, kłótni stan unieważnić założone. Prezesów dwoje: ja i ty, kochanie, robiło sobie by co dnia zebranie, by - w zrozumienia pełnej atmosferze - pogadać szczerze i pomilczeć szczerze. W Towarzystwie Przyjaźni, Towarzystwie Przyjaźni Męża z Żoną, w którym całkiem poważnie, w którym całkiem poważnie uchwalono, że uśmiech, co się dotąd zjawiał rzadko, jest dobrowolną i codzienną składką i że możliwe są, wieszczu Adamie, w małżeńskim stanie - przyjaźń i kochanie...
Gdyby tak lat choć parę przeżyła nasza para, powinni dać nam za to Nobla albo Oscara. Jest druga po północy, ucichły już tramwaje, a ja przecieram oczy, a mnie zasnąć nie daje
Towarzystwo Przyjaźni, Towarzystwo Przyjaźni Męża z Żoną, siłą mej wyobraźni, siłą mej wyobraźni utworzone. Tak mało trzeba, miły, by je stworzyć, codziennym drobnym smutkom kres położyć, zrozumieć troski serca kobiecego, być jednocześnie mężem i kolegą. W Towarzystwie Przyjaźni, Towarzystwie Przyjaźni Męża z Żoną, w którym całkiem wyraźnie, w którym całkiem wyraźnie dowiedziono, że oto mogą się w małżeńskim stanie spotkać ze sobą przyjaźń i kochanie, i koleżeństwo, i uczucie tkliwe... Tylko że to jest absolutnie niemożliwe! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|