Raz pewien bojar, jak chojar, dorodny Co od Ruryka hymn, ród wiódł, W poranek chłodny się poczuł głodny A specyficzny dość był to głód. Całego więc użył był prestiżu By z zimnych nizin, gdzie szczęścia brak Znaleźć się chyżo w mieście Paryżu Gdzie mu damulki śpiewały tak:
Mój ty carewiczu Miłość twa nie dym O to się drżąca zbliżam, byś ty czuł Swe czółko przy czół- Przy czółku mym Mój ty carewiczu Wtul się we mnie, wtul, Niech błyśnie łuna Na twym abliczu I niech to tango, ole! Twój ukoi ból!
Że bojar ów silny był szaławiła I choć patrycjusz, utracjusz był Więc go mamusia wydziedziczyła, A on sam przywiądł i opadł z sił. W Paryżu zaś pewien dorobkiewicz Jak mówi pismo, miełki bourjois Otworzył wkrótce lokal „Carewicz” Gdzie brzmi do dzisiaj melodia ta:
Mój ty carewiczu Miłość twa nie dym O to się drżąca zbliżam, byś ty czuł Swe czółko przy czół- Przy czółku mym Mój ty carewiczu Wtul się we mnie, wtul, Niech błyśnie łuna Na twym abliczu I niech to tango, ole! Twój ukoi ból!
W utworze tym winna być jeszcze puenta, W trzecim kuplecie od "le troisieme couplet", dla mnie to mięta, Niech kto pamięta, kto kiedykolwiek mnie słuchać chce, Jeżeli wątła twa delegacyjka Na to zezwoli, suń, bracie tam! Gdzie ci bestyjka, białogwardyjka zanuci z chórem innych dam:
Mój ty carewiczu Miłość twa nie dym O to się drżąca zbliżam, byś ty czuł Swe czółko przy czół- Przy czółku mym Odrobina kiczu Ma czarowną moc Niech błyśnie łuna Na twem abliczu I carewiczem ty bądźprzez jedną nocTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.