To był jeden z tych rewelacyjnie szarych dni, w których się nie dzieje nic a nic. Założyłeś swój olśniewająco szary płaszcz, w świat poszedłeś jak beztroski widz.
Dookoła był niespotykanie szary świt, co saksofon z wolna niósł do ust, by za tobą w ślad snuł się poprzez świat superszary blues…
No a potem zmrok, ten odjazdowo szary zmrok, siedzieć w domu w taki zmrok to błąd. I ten szary lok, niepokojąco szary lok, ten lok szaro-popielato-blond.
I ten szary dym, zaskakująco szary dym, co się z twoim papierosem zrósł, jak o zmierzchu tym zrósł się z losem twym superszary blues…
Wszystko jest kwestią wyboru: jaskrawość czy smuga cienia, bo nie ma brzydkich kolorów, są tylko brzydkie spojrzenia.
Niech cię te nutki uleczą, niech wzrok i serce ci zmięknie, na szarą dolę człowieczą patrz pięknie!
I zakładaj nie swój beznadziejnie szary płaszcz, lecz rewelacyjnie szary płaszcz. Nie wchodź w szary tłum, lecz w przecudownie szary tłum, złącz z nim swoją piękną, szarą twarz.
Jeśli spojrzysz tak, by tak choć raz zrozumieć świat, skłonisz swój wspaniale szary mózg, będziesz szansę miał, by w twym życiu brzmiał szczęścia szary blues…
Będziesz szansę miał, by w twym życiu brzmiał szczęścia szary blues…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.