Ogromnie miła piosenkarka, gwiazdeczka estradowej wiosny, wrąbawszy brizol na pieczarkach, zaczęła czytać list miłosny. Ktoś sypnął na papieru szafir literek drobny mak, list "perła epistolografii" się prezentował tak:
"Piszę do Pani... Trzebaż więcej? Piszę do Pani z tremą wielką, bo jestem Pani ulubieńcem, a Pani moją wielbicielką... Miłością nie ja jeden płonę, choć może to szczegóła drobna, gość w naszym bloku leje żonę, bo jest do Pani niepodobna...
Znów Panią nadał trzeci program i znowóż byłem w siódmym niebie, nie proszę Pani o autogram, ale o kilka słów od siebie, o kilka zdań nierozwiniętych niby jaśminu pączek świeży, ja wtedy będę wniebowzięty, nazwisko moje: Gondol, imię: Jerzy...".
Na stole ciepła coca-cola swą chłodną świetność wspominała, gdy piosenkarka od Gondola Jerzego list mi pokazała, a śmiała z niego się perliście, aż tchu jej było brak, więc perle młodych wokalistek odpowiedziałem tak:
"Gwiazdeczko estradowej wiosny, wzruszenie mnie za gardło chwyta, to najpiękniejszy list miłosny, jaki zdarzyło mi się czytać... Jeśli za sławą tęsknisz wielką i powodzenia chęcią pałasz, bądź tego pana "wielbicielką", bez niego, miła, nic nie zdziałasz!
Dziś jeszcze liść ze sławy wieńca uszczknij i wyślij do człowieka, i wyślij go do "ulubieńca", który z nadzieją ciągle czeka na kilka zdań nierozwiniętych niby jaśminu pączek świeży... Niech się uśmiechnie "wniebowzięty" nazwisko jego: Gondol, imię: Jerzy, i niech w szczęśliwy los uwierzy! Gondol Jerzy znad Wisły...".Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.