Wicher przycicha i się wzmaga, i raz jest mglista, raz promienna, śliczna zimowa Kopenhaga, miasteczko Pana Andersena, poety, który nas podzielił, swe bajki gęsim piórem pisząc, na tych, co już je usłyszeli, i tych, co jeszcze je usłyszą. Na kartkę blask od świecy padł, o zmroku przypływała wena i oto stał się cały świat miasteczkiem Pana Andersena. I myśl mi się po głowie plącze, która odkrywcza jest szalenie, że w sumie jedno, co nas łączy, to jest dziecięce pochodzenie. Na kartkę blask od świecy padł, o zmroku znów przypłynie wena i znów się stanie cały świat miasteczkiem Pana Andersena. I będzie słychać smutny głos Mężczyzny-chłopca hen, zza mgły: "Kto wyjmie to bolesne szkło, które do oka wpadło mi?" Tak jest, choć w czoło się pukają ci wszyscy mądrzy i stateczni, co w żadnej bajce nie zagrają, bowiem nie byli nigdy dziećmi... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.