Zaśnij spokojnie, przyjacielu Dobranoc panu, panie Bzowski Sen emeryta w PRL-u Przedmiotem jest szczególnej troski
A pan wciąż, jeśli mam być szczery Rozkoszne lubi pleść androny Twierdząc, na przykład, że emeryt Znaczyło kiedyś - zasłużony
Kiedyś znaczyło, dziś nie znaczy Stare znaczenia trafił szlag To nie jest powód do rozpaczy Ale postępu piękny znak, znak, znak
Kiedyś kiełbasa była z mięsa Cukier rozpuszczał się, klej - kleił A jak sen przysiadł ci na rzęsach Nie zasypiałeś bez nadziei
Dziś jest pan na przedwczesnej rencie I są kłopoty spore z panem Pan w czarnej skrzynce swej pamięci Za dużo ma zapamiętane
Po co pamiętać, panie Bzowski Jakąś nadzieję, cukier, klej Ech, przydałby się łut sklerozki I żyłoby się panu lżej, lżej, lżej
Dobranoc panu, panie Bzowski Jeszcze nim pana sen dogoni Niech pan posłucha ciekawostki Zauważonej bez ironii
Pan nie wie, patrząc zmierzchem w lustro I myśląc: "Jak mi gęba zbrzydła" Że jedną nocą czarną, pustą Mogą wyrosnąć panu skrzydła
I wiatr wesoły panu świśnie, Że trzeba ufać, trzeba żyć! Niech się te skrzydła panu przyśnią Dobranoc panu, spać pan idź Dobranoc panu, spać pan idź Dobranoc panuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.