Kieruję dziś ten list do Pana, Prezydencie, i niech pan go w pamięci zachowa chwile dwie.
Listonosz tylko co wezwanie mi doręczył, że mam przed środą wieczór na froncie stawić się.
Lecz wiem: nim moja dłoń wymierzy cios lub strzał, nie po to żyję, bym zabijać ludzi miał!
Dlatego w liście mym uprzejmie informuję, że ja dezerteruję, nie ujrzą w wojsku mnie.
Widziałem śmierci znak na bladym ojca czole i braci, gdy szli w pole, i dzieci moich łzy.
I matkę, która tak cierpiała, a dziś w grobie z okrutnych słów drwi sobie i z bomb okrutnych drwi.
Znam zgrzyt więziennych bram, skradziono szczęście mi i pamięć lepszych dni, i duszę, gdym był tam.
Dlatego ruszam dziś znad grobu wspomnień martwych, na własny szlak uparty, na szlak, lecz nie na front.
Wykrzyczę protest mój po drogach słodkiej Francji, w Bretanii i w Prowansji wykrzyczę prawdę mą.
Wykrzyczę uszom tym i oczom, w które wejrzę, że z głupstw najokrutniejsze to wojna — gardźcie nią.
A jeśli trzeba krwi, niech Pan wytoczy wpierw swą prezydencką krew na gorsu sztywną biel.
Żandarmów pańskich niech zbyt wielu mnie nie goni, bo ja nie noszę broni, stanowię łatwy cel…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.