Słów kilka w sprawie grupy facetów chcę tu wyglosić lecz zacząć muszę nie od konkretów, lecz od przeprosin.
Skruszon szalenie o przebaczenie pokornie proszę, że troszkę pieprzna będzie balladka, którą wygłoszę,
lecz mam nadzieję, że choć się w słowie tutaj nie pieszczę, to wybaczycie mi to, Panowie, raz jeden jeszcze.
A więc: faceci wokół się snują co są już tacy, że czego dotkną, zaraz zepsują. W domu czy w pracy
gapią się w sufit, wodzą po gzymsie wzrokiem niemiłym. Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek,
bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę: "Co by tu jeszcze spieprzyc, Panowie? Co by tu jeszcze?"
Czasem facetów, by mieć to z głowy, ktoś tam przerzuci do jakiejś sprawy, co jest na oko nie do popsucia...
Już się prężą mózgów szeregi, wzrok się pali, już widzimy, żeśmy kolegi nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej czy w mózgów treście: "Co by tu jeszcze spieprzyc, Panowie? Co by tu jeszcze?"
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie - sprawnie i krótko, czasem faceci, gdy nikt nie widzi westchną cichutko.
Bo mając tyle twórczych pomysłów, takie zdolności, martwią się, by im czasem nie przyszło tkwić w bezczynności.
A brak wciąż wróżki, która nam powie w widzeniu wieszczem: "Jak długo można pieprzyć, Panowie? No jak długo jeszcze?!"
Pozwólcie proszę, że do konkretów przejdę na koniec. Okażmy serce dla tych facetów, zewrzyjmy dłonie, weźmy się w kupę,
bo w tym jest sedno, drodzy rodacy by się faceci czuli potrzebni w domu i w pracy.
Niechaj ta myśl im wzrok rozpromienia, niech zatrą ręce, że tyle jeszcze jest do spieprzenia, a będzie więcej.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.