Gdy byłem dzieckiem miłym, kochanym, Obiecującym i rozbrykanym, Ukradłszy jabłko z cudzego drzewa, Jak to zrobili Adam i Ewa, Co się chowali w krzaki przed Panem, Kryłem się także za parawanem.
A kiedy byłem sztubak zielony, Szczęśliwy bosko, bo bez mamony, By list napisać różowy, tkliwy Do pensjonarki nadurodziwej, Z niebieskim okiem i cienkim stanem, Kryłem się skromnie za parawanem.
A potem, kiedym przy dzbanie siadał, Z winną jagodą o gwiazdach gadał, Aby mnie ludzie nie obmówili, By nie zmącili tej cudnej chwili, Z wnętrzem po brzegi trunkiem nalanem Kryłem się, wstydząc, za parawanem.
A kiedym kochał się w cudzej żonie, Wiecie, kto stawał w naszej obronie, Kto był powiernik wzniosłej miłości, Tkliwych czułości i omdlałości? Ach, wtedy z łonem mile wezbranem Kryłem się z lubą za parawanem.
A kiedy na mnie śmierć już zastuka, Kiedy się po mnie otworzy luka, Kiedy mnie diabeł z długim ogonem Przed Lucypera postawi tronem, Zechciejcie wtedy z sercem złamanem Czarnym zasłonić mnie parawanem.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.