Kiosk inwalidy, mniejszy od windy, Taki niewielki, okrągły kiosk, W środku stał piecyk i dwa zydelki, Za oknem szarzał wiślany most. Tam inwalida znalazł schronienie, Piwem ostudził piekący żal, Zawsze uśmiechem obdarzał ludzi, Promienny uśmiech posyłał w dal.
Ludzie po mostach błądzą: Na plażę, na spacer, na mecz. Mosty do Wisły schodzą, Lecz Wisła nie płynie wstecz. Piwo sprzedają, piwo O barwie złocistej jak wosk. W stronę odejdą inną: Przechodzień i kiosk.
Co wieczór zwlekał z pójściem do domu, Jakby mu domem był ciasny kiosk, Nigdzie nie spieszył, na nic nie czekał Po tamtej stronie, gdzie szarzał most. Twarz inwalidy cofa się w nicość, Ptakiem bezskrzydłym wiruje noc, Może wojenną wspomina przeszłość, Warszawę w dymach, zerwany most?
Ludzie po mostach błądzą: Na plażę, na spacer, na mecz. Mosty do Wisły schodzą, Lecz Wisła nie płynie wstecz. Piwo sprzedają, piwo O barwie złocistej jak wosk. W stronę odejdą inną: Przechodzień i kiosk.
Dziś już nieczynny kiosk inwalidy, Mniejszy od windy, okrągły kiosk, Nigdy już, nigdy do domku z dykty Nie zajrzy nocą spóźniony gość. Na moście pociąg skrzypi i dudni, Szumem wagonów przepływa czas. Ludzie, ach, czemu bywają smutni, Nikomu nie mów, już płomień zgasł.
Ludzie po mostach błądzą: Na plażę, na spacer, na mecz. Mosty do Wisły schodzą, Lecz Wisła nie płynie wstecz. Piwo sprzedawał, piwo O barwie złocistej jak wosk. W stronę odeszli inną: Przechodzień i kiosk. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|