Nie podoba wam się nasza muzyka, w porządku Nie podobają wam się nasze teksty, wasza sprawa Ale życie to coś więcej niż jakieś pierdolone gusta Są chyba ważniejsze sprawy? Nie podoba wam się nasza postawa, w porządku Nie robimy tego po to, by się wam podobać! Dlaczego więc musimy marnować nasz czas i energię, by się tym zajmować? Nie jesteśmy kimś, kto musi się komukolwiek z czegokolwiek tłumaczyć A ty kim jesteś by właśnie do nas kierować swoje pretensje? Czy zaszedłeś dużo dalej od nas, by wszystkich pouczać? Czy zrobiłeś dużo więcej, że chcesz nami kierować? Nie ma autorytetów i jedynie słusznych linii Jeżeli nawet tego nie potrafisz pojąć, to nie masz szans by cokolwiek zrozumieć Przez długi czas myślałem, że jesteśmy po tej samej stronie Teraz widzę jak bardzo się myliłem Czego wy chcecie, czego wy, kurwa, od nas chcecie? Podoba wam się nasza muzyka? Podobają wam się nasze teksty? Mimo, że za naiwne, za głupie, za ostre, za ładne, za brzydkie? Ale gitary i mikrofony to nie żadne pierdolone zabawki Służące do umilania czasu na koncercie czy przed zaśnięciem Państwo ma swoje karabiny i pistolety My mamy swoje piosenki Czy w ogóle potrafisz to zrozumieć? Czego wy chcecie, czego wy kurwa od nas chcecie? Chcecie robić rewolucję w swoich garażach i piwnicach? Towarzystwo wzajemnej adoracji? W samouwielbieniu, w samoucisku Własny alternatywny światek Pełen wzajemnych zawiści i nietolerancji Poklepywania i opluwania się po plecach Pełen egoizmu i chorych ambicji Banda snobów i próżniaków! Banda pozerów i przebierańców w pogoni za elitarną rozrywką Miliony ludzi czeka w odrętwieniu Ale wy wolicie nawzajem prawić sobie pochlebstwa Setki ludzi czeka na wyciągnięcie ręki Ale to nie wy będziecie pierwsi, którzy ją podadzą Nie chcę już nikomu niczego udowadniać I ramię w ramię iść pod nóż Pragnę jedynie ocalić siebie, własne uczucia Zachować spokój, pozostać sobą Odłączyć się od tego parszywego świata Lecz nie uciekać, nie zamykać się w sobie Zapomnieć smak krwi Zapomnieć smak twoich łez raniących niewidzialnie Znaleźć tę jedyną drogę Lecz każdy mój krok jak krzyk szaleńca Dlaczego nie widać niczego o czym myślę? To moje życie, więc odpieprzcie się! Nie będę waszym wodzem I nie poniosę chorągwi nad waszymi głowami Chciałbym się odłączyć a jednak nie odchodzić I wbrew wszystkiemu pójść jeszcze dalej Ale jak można zobaczyć to czego nie widać? Jak można opisać to czego nie ma? Znużenie i apatia biorą nad wszystkim górę na myśl o tym, co mogłoby już być O tym, czego chyba nigdy nie zobaczę... Nie chcę już oglądać waszych smutnych twarzy Upadam coraz bardziej i bardziej Nie mogąc na was liczyć Każde moje słowo to igranie ze śmiercią Każdy dźwięk gitary to negatywny oddźwięk Jak można wytrwać przez tyle lat Nie gubiąc drogi, nie tracąc celu Gdy oczy bolą od patrzenia w przyszłość A ona wydaje się coraz dalszą bajkowy świat prysnął jak mydlana bańka Prosto w moje oczy Piekący ból wyciska słone łzy Brutalność świata nie zna granic Miłość może przezwyciężyć wszystko" To jedyna droga w morzu nienawiści i kłamstwa Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.