Dam Ci rap jak dogmat, świat bez przekłamania. W zamian nie chcę nic, bo to coś więcej dla nas. I nie liczę dni, nim świt jak pochodnia odda blask naszych serc, odda co można . W sercu płonie insomnia, pieprze statystki, jestem wszyscy, jestem każdy, a bywam nikim... Rap to zbrodnia, słyszysz? Ja na frontach ciszy, jestem ja, jak i ja to stereotypy. Pieprze świat, nie mam nic tu i na tym etapie wiesz? świadkiem mi Chrystus, pożegnałem się z rapem Ty. Weź to w cudzysłów i nie licz na cud, bo jeśli kocham tu, to od kołyski aż po grób. Kładę do piachu zły czas, biorę majk w swoje dłonie. I Idę pod wiatr, na sam koniec, gdzie rap da mi jedną z szans, by rozsypać piaski jak sól na tą jedną z ran. Wiesz... Nie chcę się przebić w sumie, jak przebiśniegi przez szeregi w martwym tłumie. Chcę wierzyć i unieść ręce w górę, rozumiesz? I sie przepić jak kiedyś i czuć tyle co w ogóle. Blady jak papier, chcę się zerwać z łańcuchów. Dziś nie żyje rapem, to muzyka duchów, W imię czego powiedz, serce bije wściekle, A drapieżna przestrzeń sie wypala we mnie? W imię czego ból znów rozsadza mi skronie? Po drugiej stronie tęczy splatam dłonie jak węzły, to one! Wiem to aż za dobrze, biorę odwet za rap, choć nie wiem czy mądrze. Nie sądzę, może jestem naiwny, jesteśmy tacy sami choć z goła inni. Może jestem dziwny, kielich w górę, bo warto! Brudny rap idzie w miasto, sprawdź to! Hardcore, outro! Ej! Płoną serca jak znicze. Mamy dwie strony mocy w jedno życie. Gramy rap bezsennie i spełniamy sny, bo można. Ludzie tacy jak my! WL INSOMNIA.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.