Lecą krople ciało mokre znów emocje biora góre nad rozumem który w sumie zawiśc tworzy w sobie burze ktoś głaszcze mnie po skórze zlewam pozostałym brzmieniem i nikną gdzieś problemy gdy kałuże blakną w czerni czarne róże czarna noc by o włos zapomnienie na spacerze senny wzrok już o krok my na papierze zostawic cząstkę siebie natchnioną słonym deszczem czuc zimne powietrze nieskalanym pędem tylko ja idę poza mną nikogo więcej byc cieniem który za mną spaceruje bezimiennie byc cieniem jak i ciszą nieskalaną myślą chronic (?) gwiazdy milczą wiatry gwiżdżą deszcz spływa mi po skroni setki nieprzytomnych łez rozbitych na chodniku setki pragnień setki wyznań utopionych w ich odbiciu i rozmów sam ze sobą kiedy wolnośc mimo przestróg idzie tam gdzie oczy wiodą szukam sensu w strugach deszczu
(x2) to moje drugie życie życie pod osłona nocy chodź sam to już nie obcy chodź sam to nie samotny to moje drugie życie życie które sam wybrałem zamykam swoje oczy to sięgam wzrokiem dalej
zagryzam wargi zaciskam pięści zagrzewam do walki ciężar biorę na barki pędzę wbity w słuchawki na osiedla odbite jak od kalki pełny inspiracji miejscem z obserwacji wyciągam lekcje deszczu słonych łez szkole percepcje zatrzymaj mnie a będe twoją śmiercią drugą w kolejce podziemia wiesz od dziś za to po kres możliwości precz zdradliwym kurwom pierdole znajomości które kosztują zbyt wiele łez wylanych na próżno siema brat co u mnie u ciebie pewnie podwójnie wspólnie komitywa by przyjaźni dac wyraz to słony deszcz inspiracji do póki nie wygasł w Nas żar konsternacji to jak oliwa dla ognia determinacji co dnia chce życ godnie to nie zbrodnia nie kara ginąc na oczach zapłakanych kielich w góre za przelaną gorycz w nas samych zdrówka, tak, wasze zdrowie, kurwa...
ogarnij ogrom tu zło kontra dobro co krok ta droga pod prąd jak pocałunek z kobrą zdradza to wiarygodnośc czy godnośc wiary odtąd władza kontra bezwład kwiaty kontra samotnośc mędrca dalej w wersach trwa spacer przez wersal ja sie wwiercam jak bym miał w gardle wiertła swiadomośc to twierdza chodź twierdzą że wkręcam ja dalej napędzam i ujażmiam potencjał (wiesz) płonie teatr i my dopierdalam tlen w turbiny po drugiej stronie kurtyny nie gdzie nieme manekiny my kontra nasze winy gonimy za czasem wyginamy wskazówki z plasteliny domek na sen dusza wyrusza na spacer w poszukiwaniu echa gdy nawlekam na wersy każdy człowieczeństwa detal wiesz nie czekam nie ominę przeszkód idę więc to jak spacer w deszczuTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.