noc puka do mych drzwi, znów zamykam oczy ciszy we krwi smak goryczy, chwila krzyczy zostań z niczym! sumienie? pierdol, na pewno nie na trzeźwo! chodź ze mną wzejdzie świt, nie dla nas jego piękno morderco daj odetchnąć, na ustach czuje piekło i wiesz co, jak ciężko znów dzielić się swą klęską i przez się zresztą to kurwa nie ma sensu gdy twoja nieobecność doprowadza do obłędu ja wiem, już bez lęku, ten film znów się urwał i nie pamiętam wczoraj, nie pamiętam także jutra i kurwa znów pustka i susza i znów parzy powtórka dzień wczorajszy, a dzisiejszy tak za razem na twarzy setki wrażeń to kac i jego efekt ej,nie wiem, nic już nie wiem, defekt, wciskam reset przecież znasz to i ty i wiesz o tym, że wkrótce utopisz smutki w wódce, nastawiony na destrukcje
czujesz to co ja, gdy serce bije szybciej z kieliszkiem przy czystej, ja zresetuje system i milknie jak nigdzie, tak bliskie uczucie przy litrze, nie zniknie przyczyną mierząc skutek nim uśniesz a w lustrze obadasz światło prawdy nim wódka z ciebie zadrwi, pisze akt kapitulacji od nocy do stagnacji, poranny dzieli moment prorocy tego świata wróżą tobie marny koniec na betonie, zimne dłonie wpływa w obieg kiedy ruszy czas suszy, gardło dusi chory instynkt samobójczy mentalność, która musi, kusić swym spojrzeniem zdradzam siebie, kiedy we mgle jak najprędzej gaszę serce ode mnie czy coś więcej już chyba nie da rady znów obawy, wzrok pijany, po omacku bada ściany blady tak jak one, plany nagle legły w gruzach ciężki ranek, w mózgu burza, palę szluga znowu, kurwaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.