Jechałem kiedyś Zetorem przez las, drogą na skróty Jechałem nad Bug do Bohukał, bo zostawiłem tam buty W Bohukałach piłem piwo, pierwszy raz w moim życiu Był ze mną mój druh Leon i Szweju, oni więcej wiedzieli o piciu
W Zetorze siedziałem w kabinie zawsze na dużym kole Z boku szyb nie było, otulał nas wiatr jak na WSC-e, takim polskim motorze Nieraz za dnia i nocą na ziemi pod Zetorem się leżało Niebo gwiaździste ponad nami a do gardła perło piwo wolno spływało
Szweju, Szweju, Szweju przywróć mi wspomnienia Szweju, Szweju, Szweju czy pamiętasz jak lała mnie Henia Tak jak się leje w święty poniedziałek wodę Szweju, Szweju, Szweju odpal Zetora i jedźmy znowu w drogę
Straciliśmy ojców bardzo wcześnie, kiedy po pięć lat nam było liczone Twój wyszedł z rakiem na spacer a mój znalazł sobie poprostu nową żonę Biegaliśmy boso po pastwisku, ściernisku i stodołach Razem byliśmy w klasie chociaż nauka nie była nam w głowach
Drzewo w lesie kradzione, ogniska wypalone Zapach świeżej rosy o poranku i łyk wódki tam przy ganku A w niedzielę w komżach, grzecznie na ołtarzu w kaplicy staliśmy Wino mszalne w złotym kielichu, takie jasne, gronowe o dziwo nie piliśmy
Szweju, Szweju, Szweju przywróć mi wspomnienia Szweju, Szweju, Szweju czy pamiętasz jak lała mnie Henia Tak jak się leje w święty poniedziałek wodę Szweju, Szweju, Szweju odpal Zetora i jedźmy znowu w drogę Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|