Na „niebieskim" kłótnie, wrzaski, sofizmaty skrzatów, Okładają się słowami koneserzy burd, W przepełnionej karczmie gawiedź czeka rezultatu, Wirtualne piwa stawia zauszników chór..
Ginie to, co w miejscu stoi, co jałowe -- znika, Stare waśnie wnet pokryje niepamięci kurz, Pozostaną nam Jackowe teksty i muzyka, Kilka wspomnień, płyty, książki i... nic więcej już.
O tamych trzech Nie wspomnieć - to grzech: Wit, Konop i Tomasz - pianista. Trwonią dni Na tryumf, co się śni: Żeby Kaczmar był znów na playlistach...
Lecz nie tylko o to idzie, żeby przypominać, Choć to ważne i potrzebne -- oczywista rzecz. Tu dopiero epigońska droga się zaczyna, Potem trzeba iść do przodu -- spoglądając wstecz.
Marna sztuka ciała wilcze szarpać wciąż od nowa I wyrywać bez ustanku murom zęby krat - Wszak zostały jeszcze wiersze, niesłyszane słowa, Literackie majstersztyki, zapomniany świat.
O tamych trzech Nie wspomnieć - to grzech, Bo piszą do wierszy muzykę. Wolno -- lecz Istotna to rzecz, By za wcześnie się nie „wypsztykać"...
Tak czy siak, Choć trafia nas szlag, Gdy w końcu ukaże się płyta, Za nią w ślad Runiemy jak grad, Przekonani, że jest znakomita.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.