On się zwał Koko Lecz ”mój Kokolo” Nazywała kochanka go I kochali się Jak turkawki dwie Chciało pobrać się już stadło to
Ach! Lecz on był biedny, jak mysz Ona też Gdzież się mogli połączyć, gdzież? Więc rzekła
Giri, biri biri Giri, biri biri Kokololo
Czekaj choć roczek cierpliwie Potem cię uszczęśliwię
Ty mój Giri, biri biri Giri, biri biri Kokololo
Czule więc żegnają się Tylko on westchną ”kto wie”?
Rok za rokiem mknie Nic nie zmienia się I nadzieja ich łudzi wciąż Że nadejdzie czas Co ich złączy wraz Będzie żona z niej, a z niego mąż
Ach! Wreszcie pobielał im włos, niby śnieg Lecz miłości nie stłumił wiek Więc rzekła
Giri, biri biri Giri, biri biri Kokololo
Czekaj choć roczek cierpliwie Potem cię uszczęśliwię
Tyś mój Giri, biri biri Giri, biri biri Kokololo
On ciężko zadumał się Westchną i rzecze: ”oj nie!” Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|