W/Wiktor Zborowski/Szkolenie sowieckiego kowala przed wyjazdem na zachód
Młot cisnąłem na kowadło, bo za przekroczony plan skierowanie od zakładu za granicę dostać mam. Sadzę szybko zmyłem z ciała, zjadłem zimne płotki dwie i instrukcji wysłuchałem, co tam wolno, a co nie.
Ichni poziom trochę wyższy jest niż nasz, więc by mi się nie przytrafił jakiś szpas, dał instruktor do czytania broszur plik, bym wśród obcych nie naraził się na wstyd.
Mówił ze mną jak brat z bratem: - Za granicą ty się strzeż, strzeż się, bracie, demokratów w polskim mieście Bangladeszt, żyją tam na taką modłę, że ci dęba stanie włos, lecz zachowaj swoją godność i pamiętaj, żeś ich gość.
Będą ciągnąć na kieliszek - odpór daj: „Ja, szanowni towarzysze, tylko czaj!" Będą pchać prezenty w łapy - unik zrób, mów, że sami tego dobra mamy w bród.
W dobrobycie diet nie roztrwoń, oszczędzanie - dobra rzecz, tylko się z tej oszczędności tam nie zagłodź - czasem jedz, bo w czeskim Bukareszcie obyczaje dziwne są: raz usłyszysz: „Pijcie, jedzcie!", kiedy indziej - „Poszoł won!"
Oj, rozejrzę się ja tam wśród babskich ciał! Używanie damsko-męskie będę miał! Demokratka, mówił koleś co się zna, jak usłyszy skąd ty jesteś - darmo da...
- A! Wróg tylko na to czeka, to jest woda na jej młyn, trzymaj się od bab z daleka, nie zaczynaj, bracie, z tym, tam agentki wabią seksem, lepiej spokój sobie daj. Powiedz im, że z tym kompleksem już uporał się nasz kraj.
Kiedy zetkniesz się tam z babą, czujność zdwój: włoży taka na ten przykład męski strój, niby nic, a może granat w spodniach mieć: nim odezwiesz się do kogoś - sprawdzaj płeć!
Tutaj miałem pytań masę, bo mnie wzięła kwestia ta: jak to sprawdzać? Szczypać? Macać? A jeżeli w mordę da? Lecz instruktor tylko burknął: - Żonę masz, to wiesz, jak jest. Wykorzystaj doświadczenie. - I zasuwa dalej tekst.
„Zreferuję najważniejsze jeszcze raz: Do Bułgarów w Budapeszcie jechać masz. Będzie kwestia - temat zmienić. Grunt to takt. W mordę nie bić. Wytłumaczyć co i jak". "
Na co mi te demokraty, ani brat ja im, ni swat, lepiej dajcie młot do łapy, to przekonam cały świat; jakiż ze mnie agitator, ojciec kowal, kowal dziad... Do Polaków w Ułan Bator nie pojadę, niech ich szlag!
Leżę w łóżku, spać się nie chce: - Duśka, wiesz? Na cholerę mi ten cały Bangladeszt... Przecież ja się nie nadaję, jestem głąb, ja tych ichnich obyczajów ani w ząb...
Duśka obok śpi jak anioł, zakręciwszy na noc włos, wreszcie głosem rozespanym odpowiada: - Ja mam dość, ty mnie, Kola, nie denerwuj, ty rozwodu chyba chcesz, od dwudziestu lat bez przerwy słyszę tylko: "Duśka, wiesz..."
Obiecałeś - czego stawiasz oczy w słup? Że ceratę mi tam kupisz. No to kup! Zaoszczędzisz jakąś rupię albo lir... W końcu możesz żonie kupić souvenir!
Obejmuję Duśkę moją, w sen zapadam z ciężkim łbem, śnię, że w kuźni kuję zbroję, że mam tarczę, miecz i hełm. Za granicą są stosunki, od stosunków, zbrajo chroń! A wąsate dwie Rumunki wymierzały we mnie broń.
Śnił mi się ceraty zwój koloru bez, i rojący się od szpiegów Bangladeszt, oj, pomieszkam u Rumunów parę dni! Ponoć oni też z Powołża, tak jak my...
Mają baby swe sposoby - ściska, pieści, roni łzy, łata moją garderobę, odprowadza aż do drzwi... Żegnaj, kuźnio ukochana, żegnaj mi na jakiś czas, żegnaj, produkcyjny planie, przekroczony planie nasz!
Strzemiennego żeśmy pili aż po brzask, jeszcze w drodze na lotnisko trząsł mną kac, ja do schodków, a tu z tyłu głos jak bat: - A cóż wam tak, Mikołaju, spieszno w świat?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.