Już nie dogoni nas tłum i uliczny kurz, ostatni miejski dom za nami. Za mgłą już widać las, ten nasz prywatny busz, krajobraz zawsze tu ma czas.
Dwa długie dni bez kluczy, schodów, bram, nic, tylko być w poszumie traw i drzew. Dwa długie dni bez wind, sufitów, ścian, nie grzechem chyba jest tu nawet pierwszy grzech.
Już nie dotyczą nas va banque idące gry, szaleństwo wielkich miast, niepokój. Zbudzeni pośród dnia z barw chwil składamy wiersz, jakbyśmy przyszli dziś na świat.
Dwa długie dni bez telefonów, dat, nie będzie nikt nam mówił tak czy nie. Dwa długie dni - niech tam się wali świat, tu łąka pełna chwil w zielony rusza rejs. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |