Gdy schyli się mrok, wylatują z kwitnących ogrodów pod niebo, do gwiazd, w płonący ogień. Określa ich los błędnych świateł zdradliwy korowód, przywabia ich blask na Mlecznej Drodze.
Ćmy, szare ćmy, niewidzące, przez mrok obłąkane, lecą do gwiazd, w nieskończoność. I — tak jak my do swych oczu i ust, do swych ramion — szukają dróg, aby spłonąć.
Gdy mnie twoje dotkną dłonie, noc zapłonie w białych ogniach, będzie świat, cały świat jak zapalona pochodnia.
Widzimy się w snach, w majaczeniach szukamy pomocy, uchodzą dnie, nic się nie zdarza. I dokąd my tak, nieprzytomni i słabi z tęsknoty, imiona swe mamy powtarzać?
Ćmy, szare ćmy, niewidzące, przez mrok obłąkane, lecą do gwiazd, w nieskończoność. I — tak jak my do swych oczu i ust, do swych ramion — szukają dróg, aby spłonąć.
Gdy mnie twoje dotkną dłonie, mrok zapłonie w jasnych ogniach, będzie świat, cały świat jak zapalona pochodnia.
Gdy mnie dotkną dłonie twe, a jeśli nie, jeżeli nie?…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.