Widząc mych oczu wyraz niewinny, nikt z państwa nie przypuszcza, że jestem inny, całkiem inny, wulkan sił we mnie wre, coś mnie gnębi, coś tu w głębi, kłębi się na dnie.
I choć na ten stan nie wskazuje powierzchowności mojej żaden rys, wciąż coś wzbiera i pulsuje, powołanie jakieś czuję, więc rozpędzam się i… już za chwilę to mija mi…
Czasem już jestem tuż, czasem już prawie usz- czknąłem coś i nagle, jak na złość, na nic ten zryw i skok, bo choć płonie mi wzrok, zawsze coś mówi mi: „Stop!”.
Widząc niewinny wyraz mej buzi, nikt z państwa nie przypuszcza tu, że się zwierzę we mnie budzi i choć mija to mi, straszę czasem biednych ludzi…
Bo jest tutaj jeden taki, który mnie terroryzuje, zmusza mnie, wypędza mnie na estradę, mówi: „Musisz i koniec! Wycofajko odpada!” — mówi on…
I choć na ten stan nie wskazuje powierzchowności mojej żaden rys, gdy powabną ujrzę panią, niby żbik się rzucam za nią i doganiam ją, i… już za chwilę to mija mi…
Patrząc w mych oczu błękit przeczysty, nikt z państwa nie przypuszcza tu, że od dziecka już artystą tatuś zrobić mnie chciał, miałem dawać z siebie wszystko, miałem wzniecać szał.
Już od trzech minut jestem na scenie, a ciągle jeszcze wiara we mnie tkwi, że rozbawię was szalenie, wasze troski w śmiech zamienię — nagle widzę was i… już za chwilę to mija mi…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.